11 maja 2013

Rozdział 1


     Położyłam rękę na swoim płaskim brzuchu i westchnęłam. Spojrzałam w dół, na wagę. Pięćdziesiąt dziewięć. Nie jest źle. Znowu spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Między moimi udami była niewielka szpara. Powinna być większa.
-Cass! - usłyszałam krzyk mojego brata. - Już wpół do, nie wrobię się! - zapukał do drzwi łazienki
-Już!
     Naciągnęłam na siebie ciemnogranatowe dżinsy, a białą półprzezroczystą koszulę z ozdobnym kołnierzem zapięłam pod samą szyję. Otworzyłam drzwi łazienki, by Daniel mógł wejść, a sama z powrotem ustałam przed lustrem i rozczesałam moje długie blond włosy. Daniel podszedł do umywalki. Był ode mnie rok młodszy, a i tak wyższy o głowę, co przy moim metr siedemdziesiąt sześć było bardzo dobrym wynikiem.
-Po co tak się stroisz? Przecież i tak się potarmosisz w samolocie - chwycił za szczoteczkę do zębów. Ja swoją już dawno spakowałam do walizki.
     Ja i mój brat wyjeżdżaliśmy na wakacje do naszej mamy, do Denver. Były to nasze drugie wakacje spędzone u niej. Drugie wakacje od rozwodu rodziców. Zostaliśmy z tatą w Nowym Jorku, bo nie mogliśmy przecież zmienić szkoły w połowie semestru.
-To znaczy, że mam od samego początku wyglądać jak bezdomna? - spytałam.
     Zabrałam ostatnie szpargały z łazienki i spakowałam je do otwartej jeszcze torby, leżącej na moim łóżku. Na toaletce leżała moja kosmetyczka. Wyjęłam z niej maskarę i różową szminkę i szybko się pomalowałam. W tym czasie Daniel zamknął się w łazience. Słychać tylko było szumiącą wodę. Wepchnęłam kosmetyczkę do torby i zapięłam ją. Z trudem, ale zapięłam. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
-Daniel, wyłaź! Aly przyszła! - krzyknęłam.
     Ostatnie wakacje u mamy nie były za ciekawe. Mama dużo pracowała, była adwokatem, i nie miała dla nas zbyt wiele czasu. Do ostatniej chwili nie wiedziałam czy chcę tam znowu jechać. Miałam dziewiętnaście lat i nie bawiły mnie wakacje bez znajomych. Ale z drugiej strony, tak rzadko widywałam się z mamą... Ostatni raz w święta. W końcu jednak zdecydowaliśmy, że Aly, moja przyjaciółka, pojedzie z nami. Mój tata długo przekonywał jej rodziców, że wyjazd w środku czerwca, kiedy rok szkolny jeszcze się nie skończył, na całe wakacje jest dobrym pomysłem. W końcu jednak stanęło na tym, że Aly jedzie z nami.
     Usłyszałam jak mój tata otwiera drzwi i wita się z państwem Rawlins. Daniel wyszedł z łazienki w czarnym podkoszulku i szarych prostych dżinsach. Zapakował ostatnie rzeczy do walizki i zaczął znosić wszystkie torby. Pomogłam mu i szybko nasze pięć walizek znalazło się na dole.
-Ruszamy za jakieś dziesięć minut - oznajmił mój tata.
-To my już nie będziemy przeszkadzać, pożegnamy się - uśmiechnęła się mama Aly.
    Rzuciła się jej na szyję i zaczęła głaskać po długich, prostych, nieco zniszczonych od rozjaśniania  włosach. Nie obyło się bez tekstów typu "Uważaj na siebie" i "Zachowuj się tam jakoś". W końcu jednak wyszli, więc tata z Danielem zaczęli przenosić walizki do samochodu. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy już w samochodzie, ja z Aly na tylnym siedzeniu.
-Kupiłam sobie niebieską farbę - powiedziała cicho. nieco się krępowała rozmawiać przy moim tacie.
-Po co?  -zmarszczyłam brwi.
-Zrobię sobie ombre! - powiedziała podekscytowana. - Znaczy ty mi zrobisz.
    Zaśmiałam się.
    Piętnaście minut później staliśmy już na lotnisku, czekając na odprawę.  Tata w końcu musiał się nami pożegnać.
-Dzwońcie codziennie! - przytulił mnie i zaraz potem uściskał Daniela.
    Zajęliśmy nasze miejsca w samolocie, ja oczywiście dorwałam miejsce przy oknie. Aly usiadła obok mnie, a zaraz przy niej mój brat. Aly i Daniel nie mieli problemów z komunikacją i od razu zaczęli o czymś rozmawiać. Wyjęłam mojego iphone. Na ekranie wyskoczyło powiadomienie.
    Sobota, 8 czerwca -> DENVER
    To już dzisiaj.
***
-Jezu, jak ja się cieszę, że mnie ze sobą wzięliście! - westchnęła Aly.
    Moja mama odebrała nas z lotniska. Była bardzo podekscytowana naszym przyjazdem, dużo bardziej od nas. Odzwyczaiłam się od jej widoku. Na początku bardzo mi jej brakowało, ale teraz nie mogłam sobie wyobrazić rodziców jako małżeństwo.
-Ja też się cieszę, będę wiedziała, że Cassie się nie nudzi - mama odwróciła się do niej na sekundę i posłała życzliwy uśmiech.
    W końcu dojechaliśmy po dom mamy. Aly otworzyła szeroko oczy na widok ogromnej willi mamy. A mnie bardziej zainteresował mężczyzna, walący w podwójne drzwi wejściowe. Moja mama wyskoczyła z samochodu.
-Zostańcie w aucie - mruknęła. - Co pan tu robi?! - krzyknęła oburzona. Wbiegła po schodach do drzwi wejściowych. Szyby w samochodzie były otwarte, więc słychać było każdy fragment rozmowy.
-Mój syn chce się spotkać - oznajmił mężczyzna.
-I to jest powód dla którego próbuje mi pan rozwalić drzwi?!
-Może przyjść jutro o siódmej - mężczyzna kompletnie ją zignorował.
    Mama złożyła ręce na piersi.
-Kancelaria jest wtedy nieczynna, niech przyjdzie przed szóstą.
-Nie. Może. Wcześniej - wycedził. - Jest pani jego adwokatem, oczekujemy pomocy, kiedy to potrzebne, a nie, kiedy "kancelaria jest czynna", do cholery.
    Mama westchnęła zirytowana.
-Dobrze... dobrze. Niech Justin przyjdzie tutaj punkt siódma. A teraz żegnam.
    Mężczyzna prychnął i zaczął iść w kierunku bramy wejściowej. Przechodząc obok naszego samochodu, splunął na maskę.
-EJ! - krzyknął Daniel, ale facet go zignorował.
    Mama wzięła kilka głębokich wdechów i podeszła do samochodu. Pochyliła się lekko przy oknie kierowcy ze zmieszanym uśmiechem.
-Boże, co to był za typ? - spytał Daniel, wychodząc z samochodu. Ja i Aly poszłyśmy w jego ślady.
-Klient... - westchnęła mama. - Nie obrazicie się, jeśli przyjmę jego syna w domu? Nalegał... zresztą sami słyszeliście.
-W porządku - ja i Aly zaczęłyśmy wyciągać walizki z bagażnika.
-Boże, do czego to doszło, żebym musiała przyjmować go we własnym domu... - mruczała mama pod nosem.
    Mama skrupulatnie oddzielała życie zawodowe od prywatnego, dlatego nie dziwiłam się, że była zdenerwowana. Zastanawiałam się tylko jaką zbrodnię popełnił ten klient, zmuszający mamę do złamania jej własnych zasad.
________________

Pierwszy rozdział jak zwykle najnudniejszy. Ale będzie lepiej... chyba. :) 
Szablon na razie jest taki sobie, ale to dlatego, że kompletnie nie ogarniam blogspota i nie wiem jak ustawić lepszy, hahah. 
• Jeśli komuś się spodobało i chce wiedzieć co będzie dalej, o co oskarżony jest Justin, to piszcie o tym w komentarzach. Wasze opinie są bardzo ważne, bo nie wiem czy publikowanie tego jest dobrym pomysłem. 
• Zapraszam do zakładki bohaterowie, żeby poznać wizerunki bohaterów :)

7 komentarzy:

  1. Dlatego nie mogłam skomentować wcześniej :P
    Dobrze, że to naprawiłaś :D

    Fajnie się zapowiada...czekam na drugi uh :D

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na początek, to wcale nie był nudny, a wręcz przeciwnie, zaciekawił mnie ponieważ, nie miałam pojęcia że Justin będzie o coś oskarżony, a jeszcze fakt, że przyjdzie do domu matki dziewczyny to daje duże możliwości na spotkanie. Nie mogę się doczekać, kiedy dowiem się o co jest oskarżony Justin. Pisz szybko i informuj mnie albo na elsedream.blogspot.com albo @SamlikeHS :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie będzie komentarzy, mhmm.
    dobra powiem ci szczerze, masz dodawać i koniec kropeczka.
    no i oczywiście muszę się doczekać teeeej sceny +18 :DDDD
    nie mam weny na komy :<
    ale ty wiesz co ja myślę o rozdziałach ;d
    ~D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi sie podobał jak na początek... czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. alee fajny ! mam nadzieję że też wejdziesz i skomentujesz u mojej bff http://happy-5-4ever.blogspot.com/2013/05/three.html#comment-form :3

    OdpowiedzUsuń
  6. dopiero zaczęłam zaczytać, ale już mi się podoba. c:
    obiecałam poczytać, więc czytam. C:
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawie się rozpoczyna :)

    OdpowiedzUsuń