-O Jezuuuu - westchnęłam.
Od kilku minut coś drapało mnie w policzek. Leżałam na brzuchu, ale głowę miałam odwróconą na lewą stronę. Wsadziłam dłoń między policzek, a poduszkę i w paznokcie chwyciłam to, co mnie drapało. Piórko. Obudzona przez pióro. Świetnie.
Próbowałam jeszcze zasnąć, ale promienie słoneczne wpadające przez okno zgrabnie omijały firanki i padały wprost na moją twarz. W końcu podniosłam się z łóżka. Byłam w samych krótkich, pudrowo różowych spodenkach i białej luźnej koszulce. Związałam włosy w niskiego kucyka i wyszłam na korytarz. Na przeciwko mojego pokoju była sypialnia mamy. Byłam pewna, że już jej nie ma w domu, więc poszłam do pomieszczenia obok, czyli pokoju gościnnego, który zajmowała Alyson. Moja przyjaciółka leżała w łóżku z telefonem w ręku. Na podłodze wokół łóżka leżały rozpięte walizki i walały się ubrania. Podobnie jak u mnie.
-Nie śpisz? - spytałam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Nie, śpię - powiedziała sarkastycznie.
Zaśmiałam się i wskoczyłam pod jej kołdrę.
-Trzeba to ogarnąć - westchnęła i wskazała na rzeczy na podłodze.
-Mama ci zrobiła miejsce w szafie?
-A nawet nie patrzyłam - przyznała.
W końcu zdecydowałyśmy się wstać z łóżka i zejść na dół na śniadanie. W domu były dwustronne, półkoliste schody. Dla zabawy zbiegłyśmy z nich obie z innej strony. Chichocząc, weszłyśmy do kuchni. Nasypałam płatków do miski i zalałam mlekiem.
-Zróbcie mi też! - krzyknął Daniel z salonu.
-Wal się! - odkrzyknęłam. Aly zachichotała.
Usiadłyśmy przy barku na wysokich krzesłach. Salon był z aneksem kuchennym, więc siedziałyśmy tyłem do Daniela.
-Jestem niewinny! - usłyszałam głos dochodzący z telewizora.
Chciałam zobaczyć co ogląda mój brat, ale gdy się odwróciłam, widziałam tylko plecy chłopaka, próbującego przebić się przez tłum reporterów i wsiąść do samochodu.
-Co ty oglądasz? - spytałam. - Wiadomości?! - Daniel nigdy nie oglądał serwisów informacyjnych.
-Jezu, zatrzymałem się tu, bo musiałem się podrapać i nie miałem jak przełączyć.
-A nie masz drugiej ręki?
-Odwal się ode mnie.
Ja i Aly popatrzyłyśmy po sobie i zaczęłyśmy się śmiać. Daniel wszedł do kuchni. Nalał sobie soku pomarańczowego.
-Mama pojechała do kancelarii? - spytałam.
Na odpowiedź musiałam poczekac, aż Daniel skończy pić.
-No a gdzie? Ale powiedziała, że wyrwie się o piątej to pójdziemy na kolację - Daniel wrócił przed telewizor.
-Ale to jest idiota - powiedziałam do Aly.
-Słyszałem.
-Miałeś słyszeć.
***
Mamie nie udało się wyjść wcześniej z pracy, więc na kolację zamówiliśmy sobie chińszczyznę. Po zjedzeniu, ja i Aly zamknęłyśmy się w łazience. Miałam zrobić jej ombre. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i chyba trochę przesadziłam, bo zamiast końcówek zafarbowałam jej prawie połowę włosów.-Boże, co ty zrobiłaś! - krzyknęła Alyson, widząc swoje odbicie w lustrze. - Jak ty to... w ogóle... NIE.
-Nie wiem jak to wyszło! - krzyknęłam. - Ale... nie jest źle.
-Wyglądam. Jak. Człowiek. Pleśń.
-Interesujące porównanie - zaczęłam się śmiać.
-To nie jest zabawne, Cassie! - jęknęła. - Wyglądam jak gówno.
-Nikt ci tak nie powie.
-Zaraz się przekonamy. DANIEL! - wrzasnęła.
Wybiegła z łazienki, a ja zaraz za nią. Z impetem wpadła do pokoju mojego brata. Ale go tam nie było.
-Daniel, patrz co zrobiła ze mną twoja siostra idiotka! - darła się Aly. Zaczęła zbiegać po schodach.
-Alyson, on nie ma gustu! - krzyczałam za nią.
-DAAAANIE... o... - Aly uciszyła się i stanęła gwałtownie u stóp schodów.
W holu stała moja mama, a obok niej wysoki chłopak z grzywką postawioną na żel.. To musiał być syn tego mężczyzny, próbującego wczoraj rozwalić drzwi. Przystojny syn. A ja stałam w krótkich spodenkach od piżamy, poplamionej bluzce i miałam brudne włosy. Super. Pocieszające było tylko to, że Alyson wcale nie wyglądała lepiej.
Chłopak był w naszym wieku, a nawet jeśli starszy - to niewiele. Był ubrany w ciemne dżinsy, biały pod koszulek i czarną skórzaną kurtkę. Miał zmarszczone czoło i patrzy na nas z irytacją.
-Możemy przejść w miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał? - zwrócił się do mojej mamy.
-Tak... - chrząknęła mama. - Zapraszam do salonu.
Mama zasunęła podwójne drzwi do salonu, żebyśmy nie słyszały o czym rozmawiają.
-A wy co? - Daniel zszedł po schodach.
-Gdzie ty byłeś?!
-W kiblu.
-W łazience - poprawiłam.
-Nie, ja byłem w kiblu.
Przewróciłam oczami, a Alyson zachichotała.
-Przyszedł do mamy ten gość - powiedziałam.
-Właśnie, ona wam mówiła o co jest oskarżony? Bo mi nie chciała.
-Nawet nie pytałam.
-Może po prostu napadł na jakiś sklep...
-Czy ja wiem...
Ja i Daniel popatrzyliśmy na siebie, a potem ja przesunęłam wzrok na Aly. Wszyscy w tym samym momencie zbliżyliśmy się do drzwi, żeby podsłuchać o czym rozmawiają.
-W ogóle to fajne włosy - zachichotał cicho Daniel.
Aly zmroziła go spojrzeniem i już otwierała buzię, żeby coś powiedzieć, ale ją zatrzymałam.
-Zamknijcie się, coś mówią - żachnęłam.
Przycisnęłam ucho do drzwi.
-Takimi argumentami to możesz bronić się sam, ja potrzebuję konkretów - powiedziała mama rzeczowym tonem. To było zaskakujące jak zachowywała się przy swoich klientach, a jak przy nas. Zupełnie inna osoba.
-No przecież to są konkrety - odezwał się chłopak.
-W takim razie będziesz miał szczęście jeśli odroczą jutrzejszą rozprawę. Inaczej będziesz, za przeproszeniem, w czarnej dupie.
Mama nie powiedziałaby tak do osoby, która ukradła pare rzeczy od jubilera. Tu musiało chodzić o coś poważniejszego.
-To wszystko? - chłopak był wyraźnie poirytowany. - To wszystko co ma mi pani do powiedzenia?!
-Jeśli ty nie zaczniesz mówić jak było, to tak - mama nie dała się wytrącić z równowagi.
-Świetnie. Chcę wystąpić o zmianę adwokata.
A to kretyn.
-Proszę bardzo - nie musiałam widzieć mamy, żeby wiedzieć że się uśmiecha. - Tylko że żaden adwokat nie wybroni cię, jeśli powiesz mu to samo, co mnie. Czyli nic.
-To się okaże.
Daniel pociągnął mnie za rękę i wskazał schody. Alyson mnie popchnęła i wszyscy troje wbiegliśmy po schodach jak najszybciej się dało. Zdążyliśmy w ostatniej chwili schować się za ścianą. Potem usłyszeliśmy ciężkie kroki przechodzące przez hol i głośne trzaśnięcie drzwiami. Tu na pewno chodzi o coś więcej.
____________
Hyh. Dziękuję za te kilka komentarzy pod pierwszym rozdziałem. Miło wiedzieć, że chcecie czytać dalej. :) Mam już napisane 17 rozdziałów tego opowiadania i mogę wam zdradzić, że w kolejnym dowiecie się o co Justin jest oskarżony. :) W ogóle powiem, że te 17 rozdziałów to dopiero początek. Zapowiada się długie opowiadanie, mam nadzieję, że ktoś wytrwa :D
Wyraźcie swoje opinie w komentarzu, to dla mnie ważne. :)
Świetny rozdział! Bardzo mi się podoba, ale kuurcze ile będziesz nas trzymała w niepewności co zrobił Justin?! :( Ha! Ja wiem, że i tak wróci jak zabłąkane szczenię do matki bohaterki :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
Zajebisty czekam na kolejny *.*
OdpowiedzUsuńProszę dodaj nowy bo nie mogę sie juz doczekać. :D
OdpowiedzUsuńDFHGJFDHJZUXS.♥ /@irony_reality
OdpowiedzUsuńo jezusiu to jest takie hgcfdejnfbnolmhkjclknafks nvjd
OdpowiedzUsuń"-Wyglądam. Jak. Człowiek. Pleśń." - rozwaliło mnie to porównanie :D ciekawe co zrobił Justin...
OdpowiedzUsuń