9 czerwca 2013

Rozdział 11

      Do mamy nie odzywałam się cały wieczór. Zresztą... nawet nie wychodziłam z pokoju. Ona też nie szukała kontaktu ze mną. Niby wiedziałam, że się martwi i robi wszystko dla mojego dobra, ale przesadzała. Żałowałam, że między mną i Justinem nic nie ma. Mogłabym jej wtedy pokazać jak bardzo się myli.
      Następnego dnia, obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Zaspana zerknęłam na zegarek. Było dopiero po dziewiątej. Kto mógłby dzwonić do mnie o tej porze? Ze zdumieniem zobaczyłam, że na ekranie jest napisane "Justin". Nie przypominam sobie, żebym zapisywała jego numer...
-Słucham? - powiedziałam niepewnie.
-Cześć, tu twój ulubiony sukinsyn - odezwał się Justin.
     Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Obudziłem? Jaaaka szkoda - powiedział z udawanym przejęciem.
-Skąd mam twój numer?! - zapytałam, może zbyt entuzjastycznie.
-Nigdy nie zostawiaj mnie samego z twoim telefonem - zaśmiał się krótko. - Twoja matka mocno się burzyła?
-Nie burzyłaby się, gdybyś nie odebrał tego pieprzonego telefonu - westchnęłam lakonicznie. - Co ty jej w ogóle nagadałeś?
-Że zostawiłaś u mnie telefon. Nie skłamałem.
     Przewróciłam oczami.
-Po co dzwonisz? - zapytałam.
-Nudzi mi się, więc...
-Więc co?
    Odpowiedziała mi cisza po drugiej stronie słuchawki.
-Justin! Więc co?
-Więc pomyślałem, że może się spotkamy - powiedział na jednym wdechu. Czy to motyle?... W moim brzuchu?... Boże.
-Ej, czy ty jesteś zakłopotany? - wybuchnęłam śmiechem.
-Nie? Wydaje ci się. Zresztą... zapomnij. Nie chcę się z tobą widzieć - powiedział szorstko.
     Stłumiłam ponowne parsknięcie śmiechem. Był taki uroczy.
-Justin! Przestań. Chętnie z tobą pójdę.
-Przyjadę koło południa, pasuje?
-Niezbyt, ale w porządku - droczyłam się.
    Justin pożegnał się szybko i rozłączył. Rzuciłam telefon na poduszkę, wypuszczając głośno powietrze z ust. Odgarnęłam palcami włosy, spadające mi na twarz i zachichotałam. Zapowiadał się piękny dzień.
    Rozległo się pukanie do drzwi.
-Wejdź, Aly! - krzyknęłam ze śmiechem.
    Drzwi się uchyliły i ujrzałam twarz Alyson. Niepewnie weszła do pokoju i stanęła koło mojego łóżka.
-Z kim rozmawiałaś? - spytała podejrzliwie.
-Z Justinem - powiedziałam z uśmiechem. - Zamierzam się z nim dzisiaj spotkać.
   Widziałam, jak Aly przygryza policzek.
-Wątpię, żeby twoja mama ci pozwoliła.
    No tak. Zapomniałabym. Ale... przyszedł mi do głowy pomysł.
-Alyyy... - przeciągnęłam i spojrzałam na nią błagalnie. Już wiedziała o co chodzi.
-Nie.
-Aly.
-Nie.
-Alyson.
-Nie ma mowy.
-Proooooszę.
-Ugh.
***
    Plan był taki: miałam wyjść z domu razem z Aly. Powiedziałam mamie, że idziemy na zakupy. W rzeczywistości ja miałam iść na spotkanie z Justinem, a Aly gdzieś się przejść. Wiedziałam, że mama nie spędzi całej niedzieli w domu, tylko zapewne pojedzie do pracy, więc Daniel miał dać znać Aly, kiedy wyjdzie, by mogła wrócić (sam zgodził się na to w ciemno, nie wiedział czemu robimy takie podchody), a mama nie zorientowała się, że wcale nie poszłyśmy do centrum handlowego. Napisałam do Justina, by czekał kilka domów dalej i piknął, kiedy będzie. Idąc w stronę jego samochodu, czułam się jak tajna agentka. Klimatu dodały jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne.
    Justin opierał się o maskę samochodu. Był ubrany w białą podkoszulkę, dżinsową kamizelkę z kołnierzem w panterkę, odsłaniającą jego muskularne ramiona i luźne spodnie. Wyglądał świetnie.
-Misja wykonana pomyślnie? - zapytał. - Mama się nie zorientowała?
-Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się.
-To wsiadaj - Justin odbił się od maski samochodu i ruszył w kierunki drzwi od strony kierowcy.
    Otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta. Justin przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy.
-Zabieram cię za miasto - powiedział Justin.
-Po co?
-Chcę cię zgwałcić, zabić i zakopać - powiedział. Brzmiał poważnie, ale wiedziałam, że żartuje.
-Powodzenia - przewróciłam oczami.
    Po kilku minutach ciszy, zrobiło się nieco niezręcznie. Zaczęłam wzdychać wymownie, by dać Justinowi znak, by zaczął rozmowę.
-Przestań - warknął w końcu.
-No to wymyśl jakiś temat!
-Mamy rozmawiać o dupie maryni, byleby tylko rozmawiać?
-Chyba jesteś za bardzo przyzwyczajony do towarzystwa Rose - wypaliłam i od razu pożałowałam.
    Zobaczyłam jak Justin zaciska zęby.
-Nie zmuszaj mnie, żebym znów cię wysadził - wycedził.
-Dobra - starałam się brzmieć lekceważąco. Nie chciałam by myślał, że obchodzę się z nim jak z jajkiem. - Już nic nie mówię.
    Oparłam głowę o szybę samochodu. Minęły kolejne minuty i komórka Justina zadzwoniła. Justin odchylił się na fotelu i wygrzebał komórkę z kieszeni.
-Tak? - przyłożył telefon do ucha. - Teraz?.. Nie, niezbyt... Emmmm.... dobra. Za dziesięć minut... w porządku, do zobaczenia.
    Justin włożył telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na niego pytająco.  Zerknął na mnie kątem oka.
-Zmiana planów. Dzwonił prywatny detektyw - oznajmił.
     Zmroziło mnie. Już dawno zdążyłam zapomnieć o tym, że Justin planuje pomścić śmierć Rose.
-I co? - wymamrotałam.
-Chce ze mną pogadać - westchnął. - Chyba ma jakiś nowy trop.
***
-Witam, panie Bieber.
    Justin uścisnął dłoń mężczyźnie około pięćdziesiątki, zapewne detektywowi, a potem przedstawił mnie jako swoją przyjaciółkę.
-Usiądźcie - wskazał dwa miejsca przy biurku na przeciwko siebie. - Przepraszam, że zawracam głowę w niedzielę, ale chciałbym już zakończyć tę sprawę.
-Jak... jak to zakończyć? - Justin zaczął się wiercić. - Znalazł go pan?!
-No własnie o to chodzi, panie Bieber - detektyw przyjął rzeczony ton - że nie.
    Przełknęłam głośno ślinę. Spojrzałam na Justina. Byłam pewna, że się zdenerwuje, ale jego wyraz twarzy nie wyrażał żadnych emocji.  Detektyw kontynuował.
-Zrobiłem, co mogłem, ale... ten człowiek zapadł się pod ziemie. Ostatnio widziany był w Los Angeles, ale to nie jest pewne źródło... Nie rzucę wszystkiego i nie wyjadę sprawdzać tych informacji...
-Nie musi pan - warknął Justin i poderwał się z miejsca. - Sam to załatwię. - Justin zacisnął ręce w pięści i wyszedł z biura detektywa.
-Przepraszam - wymamrotałam i ruszyłam szybkim krokiem za Justinem.
     Wybiegłam na korytarz wielkiego biurowca. Na jego końcu z windy wysiadała kobieta, ale nie było śladu po Justinie. Nie zdążyłby tak szybko zjechać na dół. Na ścianie zobaczyłam znaczek z narysowanymi schodami. Tylko tamtędy mógł pójść. Skręciłam w prawo i znalazłam schody pożarowe. Zaczęłam szybko po nich zbiegać. Dobrze, że nie włożyłam szpilek. W końcu po dwóch piętrach, usłyszałam ciche pomruki. Zwolniłam. Justin siedział na przedostatnim stopniu na samym dole. Miał podniesione kolana, a głowę ukrytą między nimi, a klatką piersiową.
-Justin... - ostrożnie usiadłam obok niego.
-Miał go tylko znaleźć - jęczał Justin. - A nawet tego skurwiel nie potrafi.
    Justin podniósł głowę. Był cały czerwony na twarzy i miał potargane włosy.
-Ale ja dokończę, co on zaczął - zadeklarował. - I nikt mnie nie powstrzyma.
   Nikt oprócz mnie, oczywiście. 
-Chcesz tam pojechać... - mruknęłam.
-Tak. Pojadę do Los Angeles i urwę mu łeb. Dosłownie.
   Bałam się spojrzeć w oczy Justinowi. Wiedziałam, że dostrzegę w nich jedynie żądze mordu. Miał teraz jeden cel. A ja zdałam sobie sprawę, że również mam ważną misję do wykonania. Tym razem prawdziwą. Muszę odwieść Justina od jego zamiaru.
-Pojadę z tobą.
_________________

Cassie pojedzie z Justinem, hmmmm :D

Rozdział miał być we wtorek (według zaleceń ustalaczki :D), ale że statystyka przekroczyła 10 tysięcy wyświetleń, postanowiłam, że wstawię go dziś. :)

Chciałabym, żebyście stosowali się do takiej małej regułki (nie wiem ja inaczej to nazwać):
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Wystarczy jedno słowo w komentarzu i od razu będę najszczęśliwszą osobą na świecie. :)

(nie krępujcie się pytać kiedy nowy :D)

22 komentarze:

  1. czekam, czekam, czekam!
    http://no-one-can-hear-u.blogspot.com/ mogłabyś przeczytać? kocham cię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu, pojadą razem *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabym czytać godzinami, naprawdę świetnie piszesz ( ; Jest to naprawdę jedno z niewielu polskich opowiadań które mi się tak spodobały. No i oczywiście nie mogę się doczekać następnego. ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego *_*
    Zapraszam na: http://myshawtyismylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi sie bradzo :)
    tylko fajnie by bylo jakby rozdzialy byly troche dluzsze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no to będzie się działo jak pojadą tam razem. c;
    czekam na kolejny z niecierpliwością. c;

    OdpowiedzUsuń
  7. wooow *_______* Cassie pojedzie z Justin'em! <3 już się nie mogę doczekać NN - mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    Chcę zaprosić Cię na nowe opowiadanie o Justinie Bieberze. Pojawił się już prolog i liczę, że zaglądniesz na niego i zostawisz komentarz. Serdecznie zapraszam na: wariness-purpose.blogspot.com :)

    P.S. Rozdział świetny. Szczególnie ten moment, gdy Justin dzwoni do Cassie. "Cześć, tu twój ulubiony sukinsyn " - to jest takie asdfghjkl <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe co będzie dalej.
    Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. czytam i czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne opowiadanie :)
    możesz informować o nowych? @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty roździał *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej, pojadą razem! Haha, ciesze się jak małe dziecko. :D Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy to czytają same beliebers? Bo jeśli tak, to czuję się osamotniona xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Cass podjęła ważna decyzję.. ciekawe czy Justin się zgodzi :)

    OdpowiedzUsuń