12 czerwca 2013

Rozdział 12

-Ty chyba żartujesz - powiedział Justin. - Przecież oboje dobrze wiemy, że nigdzie nie pojedziesz.
-Ale ja mówię poważnie. Chcę jechać i pojadę - oznajmiłam spokojnie.
     Kiedy powiedziałam Justinowi, że chcę z nim jechać do Los Angeles, wpatrywał się we mnie zaskoczony i zmieszany.
-Twoja mama ci nie pozwoli - wymamrotał.
-O, serio? Przejmujesz się moja mamą? Daj spokój - przewróciłam oczami. Byłam dorosła, mama nie mogła mi już niczego zabronić. - Powiedz mi tylko, czy chcesz, żebym jechała...
     Justin spuścił wzrok. W duchu modliłam się, żeby odpowiedział "tak". Może i podjęłam pochopnie tę decyzję, ale nie mogłam się przyczynić do czyjegoś morderstwa. A wiedząc o tym, co planuje Justin i nie próbując temu zapobiec - zrobiłabym to. No i mogłam tym wyjazdem pokazać mamie, że nie będzie mi dobierać znajomych.
     Justin dalej milczał. Niby nie znaliśmy się zbyt dobrze, wiele razy mówił, że go denerwuję i jak przyszło co do czego to nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale... Zaproponował mi spotkanie, chciał wrócić po mnie na przystanek, wiele razy przepraszał... chyba mnie lubił....
-Powiedz coś - zniecierpliwiłam się.
-Myślisz, że ja nie wiem po co chcesz jechać?! - wybuchnął. - Nie uda ci się mnie powstrzymać.
       Zastanowiłam się chwilę jakich argumentów mam użyć.
-Skoro mi się nie uda, to w czym problem? Nie byłam w Los Angeles i chętnie je zwiedzę.
-Nie możesz - wycedził.
-Jak to nie mogę?...
-Cassie, ja będę jechał - wyjaśnił. - To czternaście godzin jazdy. I nie wiadomo, ile zajmą poszukiwania - powiedział bez emocji.
-Daj spokój - westchnęłam. - Przeżyję. A jeśli chodzi o moją mamę to... no, mam dziewiętnaście lat i mogę robić, co chcę. A chcę jechać z tobą.
      Justin wstał i zaczął chodzić po pół piętrze w tę i z powrotem. Jak ja bym chciała wiedzieć co siedzi w tej głowie...
-Okej - powiedział w powoli - możesz jechać, ale... obiecaj mi, że nie będziesz mnie do niczego  przekonywać
-Obiecuję  - odpowiedziałam natychmiast. To bardzo złe składać fałszywe obietnice?
      Powoli pokiwał głową.
-Nie mogę w to uwierzyć - podał mi rękę, żebym mogła w stać.
-W co? - chwyciłam jego dłoń.
-Że jadę zabić kogoś w towarzystwie takiej małej suki jak ty - zaśmiał się.
-Nie jestem mała - mruknęłam z udawaną obrazą. Chwilę później ja i Justin schodziliśmy po schodach, zanosząc się śmiechem.
***
     Justin zatrzymał samochód w tym samym miejscu, w którym do niego wsiadłam. Westchnęłam. Tak bardzo nie chciałam się z nim rozstawać.
-Kiedy będziesz gotowa? - spytał Justin z powagą.
-Na co? - przytrzymałam ręce na klamce od drzwi i spojrzałam na niego.
-Na wyjazd. Chciałbym ruszyć jak najszybciej.
-Ale... że dzisiaj?! - zdziwiłam się.
    Justin zacisnął zęby.
-No a co myślałaś? - warknął. - Nie mogę dłużej czekać.
    Będę musiała znosić te humory przez najbliższe kilka dni. Albo tygodni.
-Jak się nie zbierzesz do północy, to pojadę bez ciebie.
    Na pewno chcę z nim jechać?...
-Ale lepiej, żebyś się zebrała - dodał nieco łagodniej.
     Prychnęłam cicho i wysiadłam z samochodu. Były momenty, w których Justin był najbardziej denerwującą osobą na świecie. Wracając do domu, próbowałam psychicznie przygotować się na to, że najbliższe tygodnie spędzę bez nikogo bliskiego. Tylko z Justinem. Za jakieś dziesięć godzin miałam odciąć się od wszystkiego. Miałam zostawić mamę, Daniela i... Aly... Przyjechała ze mną na wakacje, a ja ją opuszczałam.
     Wchodząc do domu, z ulgą stwierdziłam, że butów mamy nie ma w holu. Czyli wyszła i jeszcze nie wróciła. Daniel oparł się o framugę drzwi.
-A ty co? - złożył ręce na piersi.
-Co ja co? - spytałam obojętnie.
-Gdzie byłaś?  W ogóle co...
-Daniel, daj mi spokój - westchnęłam i zaczęłam wchodzić po schodach na górę.
    Daniel mówił coś jeszcze do mnie, że już nawet nie słuchałam. Mogłam mu powiedzieć, co planuję, ale... rozpętałabym tę burzę przedwcześnie.
 ***
   Już od ósmej siedziałam w swoim pokoju jak na szpilkach. Przez kilka godzin zdążyłam się  spakować. Słyszałam śmiech Aly dochodzący z dołu i głos Daniela. Słyszałam, jak mama wraca do domu i wita się z nimi... Nawet do mnie nie zajrzała, nie spytała co u mnie, czy coś jadłam... Nie jadłam. Nie jadałam nic od śniadania. Nie mogłam, byłam zbyt zdenerwowana. Oni nie mieli pojęcia, co się szykuje, a ja coraz bardziej żałowałam decyzji o wyjeździe. Kuło mnie  w brzuchu. Wyobrażałam sobie reakcję mamy jak zejdę na dół z walizką i oznajmię, że jadę z Justinem. Miałam ogromną nadzieję, że położy się wcześniej spać i nie będzie tego świadkiem.
   Ale się nie położyła. Za dziesięć dwunasta Justin napisał smsa, że już na mnie czeka. Przełknęłam głośno ślinę.  Już nie ma odwrotu. Chwyciłam rączkę walizki i wyszłam z pokoju. Słyszałam odgłosy strzelaniny, którą Aly, Daniel i mama oglądali w telewizji. Podniosłam walizkę. Zachwiałam się pod jej ciężarem, ale mimo to zaczęłam schodzić po schodach. Z każdym krokiem coraz bardziej bolał mnie brzuch. Kiedy przeszłam do holu... nikt nie zwrócił nam nie uwagi. Może uda mi się przemknąć nie zauważona?
-Cassie, to ty? - zawołał Daniel.
   Cholera.
-T-tak - wyjąkałam i zaczęłam wkładać buty.
   Chwilę później koło mnie stała mama.
-Co się... - zobaczyła walizkę stojącą koło mnie. - Cass, co ty...
    Wzięłam głęboki wdech.
-Wyjeżdżam - oznajmiłam, chowając sznurówki do środka buta.
-Chcesz... chcesz... Boże, Cassie! - jęknęła. - Ty naprawdę chcesz wrócić do domu, przez naszą sprzeczkę? - mama spróbowała mnie objąć, ale się odsunęłam.
     Powstrzymałam wybuch histerycznego śmiechu.
-Nie, mamo. Ja nie jadę do domu....
     Twarz mamy znieruchomiała.
-To gdzie?
-Wyjeżdżam... wyjeżdżam z Justinem - wydusiłam.
-CO?! - wykrzyknął Daniel, wchodząc razem z Aly do holu.
-Słyszałeś - odparłam zniecierpliwiona. Justin się wkurzy, jak się spóźnię.
-Cassie, czy ty sobie żartujesz? - spytała Aly.
-Dziecko, wracaj do siebie do pokoju i nie odwalaj cyrków po nocy - mama wyraźnie sę zdenerwowała.
    Zignorowałam ją i odwróciłam się w stronę drzwi.
-Mówię do ciebie, Cassie! - krzyknęła mama.
-Nie możesz mi nic kazać - powiedziałam, mimo że straciłam bojowy nastrój.
     Najchętniej posłuchałabym jej, wróciła do pokoju, zakopała się pod kołdrę i przespała kilka kolejnych dni. Ale nie mogłam tego zrobić. Chwyciłam rączkę walizki i otworzyłam drzwi. Samochód Justina stał przy bramie, a on sam był oparty o drzwi od strony pasażera. Widziałam, że patrzył w tym momencie prosto na mnie. Ustałam w progu.
-Cassie - usłyszałam głos mamy. - Zostań, proszę - powiedziała płaczliwie.
     Było mi tak przykro. Mama nigdy nie płakała... a przynajmniej nigdy przeze mnie.
     Po prostu odwróć się i powiedz, że zostajesz. 
     Zacisnęłam powieki.
-Przepraszam - mruknęłam.
      Mocno pociągnęłam za walizkę i zeszłam po schodach z ganku. Walizka skakała na każdym stopniu, wydając głuche odgłosy. Te kilka metrów dzielących mnie od auta Justina, pokonałam praktycznie sprintem. Kiedy stanęłam przed nim, miałam łzy w oczach. O nic nie pytał. Po prostu pokiwał głową i schylił się po walizkę, żeby włożyć ją do bagażnika. Drżącymi rękami otworzyłam drzwi samochodu i wsiadłam do środka. Justin kilka chwil później siedział na fotelu kierowcy.
-Już myślałem, że się rozmyślisz.
      Było blisko...
      Spojrzałam na dom. Drzwi dalej były otwarte. W progu stała mama i Daniel, a za nimi Aly. Mama jedną ręką trzymała kurczowo ramię Daniela, a drugą zakrywała usta. Płakała. Daniel patrzył prosto na mnie z zaciętą miną. Nie wybaczą mi tego.
-Po prostu jedź...
____________________

Ale gównooooooo. :(

Tak patrzę w statystykę i nie mogę się nadziwić. Niedługo 12K wyświetleń i coraz więcej blogów dodaje 65 days do polecanych. Dziękuję, naprawdę :)

Pamiętajcie, że
CZYTACIE = KOMENTUJECIE
Miło jest czytać, co sądzicie o rozdziale czy całym opowiadaniu. Byłabym wdzięczna jakby więcej osób wyrażało swoją opinię :)

25 komentarzy:

  1. AWH! Pierwsza!
    Ten rozdział, niesamowity, ale taki krótki ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział.. *.* wyjechała z nim *.* czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. już myślałam, że się rozmyśli... ale jednak nie! :) rozdział oczywiście jak zawsze cudowny <3 i już nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny *.* czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mogłam się doczekać. szkoda tylko, że ten rozdział taki krótki. ;c
    mi się zajebiście bardzo podoba, szkoda tylko, że jest mało opisu otoczenia a dużo opisu jej uczuć, ale tak to jest meeeega fajne. c;
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zwykle genialny rozdział, czekam na następny :)
    @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
  7. ale sie porobiło ... ojesus ;-; . Ale tak ogółem, to rozdział fajny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty, ciekawe co będzie dalej..

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no ciekawe jak będzie wyglądała podróż :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytalam dzisiaj cale twoje opowiadanie i jest swietne naprawde wciaga od dzis czytam je na bierzaco ale dodawaj czesciej rozdzialy


    Zapraszam do mnie: www.dangerousmeeting.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietne!!! Najlepiej jak bys pisala kiedy dodasz nastepne.

    OdpowiedzUsuń
  12. szkoda, że Justin jest takim kutasem :(
    mam nadzieje, ze niedlugo sie to zmieni XD
    uwielbiam to czytac, masz talent

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham,kocham,kocham *_*
    Ciekawe kiedy będę momenty
    już nie mogę doczekać się nn.

    OdpowiedzUsuń
  14. boże kocham to opowiadanie :)

    @roks_m ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam jakąś nadzieję, że Cassie jakoś powstrzyma Justina przed zabiciem tego gościa. ;)
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  16. aaaaaaaaaa czekam na następny!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. awwwwww*.* ja już chce następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny rozdział, mam nadzieję, że uda się jej ogarnąć Justina, eh. Ciągle próbuje domyślić się o co chodzi z 65 dniami, hahaha @nisutinn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgaduje, że chodzi o to że wakacje mają 65 dni czyli tyle Cass ma być u mamy.

      Usuń
  19. Jest prawie 5 w nocy, a ja zamiast spać czytam twojego bloga....i kurcze uwielbiam go!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś wspaniała tak samo jak ten blog, ily x

    OdpowiedzUsuń
  21. dobrze, że się Cassie nie rozmyśliła :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Super odkryłam ten blog dzisiaj i nadrabiam zaległości:)Jest świetny.Cieszę się,że Cassie jednak pojechała:D

    OdpowiedzUsuń