1 czerwca 2013

Rozdział 9

       Justin zaparkował samochód przed jednym z budynków na nieco obskurnym blokowisku. Nie musiałam znać miasta, żeby wiedzieć, że to była ta biedniejsza dzielnica. Justin całą drogę tołkował co mam powiedzieć jego ojcu. Mimo że znałam to już na pamięć, wchodząc po schodach do jego mieszkania, miałam nogi jak  z waty. Widziałam jego ojca raz. I to wystarczyło, żebym nie specjalnie go lubiła.
      Klatka schodowa nie wyglądała za ciekawie. Na ścianach łuszczyła się zielona farba, a na poręczach przylepione były, juz czarne, gumy do żucia. Do tego ten zapach stęchlizny. Justin mieszkał na drugim piętrze. Drzwi do jego mieszkania, jako jedyne z tych, które widziałam, nie obłaziły farbą. Justin zastukał kilka razy.
-Jest ojciec? - spytał Justin, kiedy tylko Colleen uchyliła drzwi i przepchał się do środka.
     Siostra Justina posłała mi pytające spojrzenie.
 -Cześć - uśmiechnęłam się.
     Nie odpowiedziała, tylko odsunęła się, żebym mogła wejść. Mieszkanie Justina wyglądało... normalnie.  Ściany były obite boazerą, a podłogi wyłożone ciemnymi panelami. Zwykłe przytulne mieszkanko. I nie śmierdziało tu stęchlizną. Wręcz przeciwnie, w powietrzu unosił się intensywny zapach świecy zapachowej. Zanim się rozejrzałam, Justin zdążył już obejść wszystkie pokoje w poszukiwaniu ojca.
-Gdzie on jest? - spytał siostrę.
-Boże - westchnęła poirytowana. - Wyszedł po zakupy.
-Kiedy?
-Z dwadzieścia minut temu. Zaraz powinien być - Colleen złożyła ręce na piersi. - A co? Wczoraj narobiłeś dymu na cały blok, a teraz chcesz przepraszać?
-Nie. Chcę tylko swoje rzeczy - warknął.
-I po to ją tu przywlokłeś? - wskazała na mnie brodą.
    Hm, robi się ciekawie. Przez krótką chwilę myślałam, czy by się nie odezwać, ale w końcu stwierdziłam, że nie będę się wtrącać.
-Bo chciałem - uciął. - Nic tu po nas, Cassie. Idziemy.
   Pociągnął mnie za rękę. Zanim drzwi mieszkania się zamknęły, zobaczyłam, jak Colleen uśmiecha się triumfalnie. Myślałam, że jest trochę milsza. Justin był zdenerwowany. Trzymał ręce zaciśnięte na kierownicy. Próbował jakoś się powstrzymywać i nic do mnie nie mówił. Ja też bałam się odezwać. Nie chciałam kolejnej awantury. Ale kiedy rozluźnił uścisk, stwierdziłam, że zadam mu pytanie, które nurtowało mnie, od wejścia do bloku, w którym mieszkał.
-Justin, skąd masz tyle kasy?
-Co? - spytał zdezorientowany.
-Skąd wziąłeś pieniądze na adwokata... i na detektywa....
     Moja mama nie była tanim adwokatem. Justin zapłacił jej pewnie kilka tysięcy. Na detektywa poszło kilkanaście, jak nie więcej, a po jego mieszkaniu nie było widać, żeby spał na kasie.
-Zarabiam - prychnął. - Nie każdy może sobie pozwolić na leżeniu dupą przed telewizorem u bogatej mamusi.
     Spojrzałam na niego oburzona.
-Moja mama też musiała ciężko pracować, żeby mieć to, co ma teraz, więc się odwal.
-Ale ty na tym żerujesz.
-Zazdrosny?
     Justin ponownie zacisnął ręce na kierownicy. Oj. Nic nie powiedział, tylko włączył kierunkowskaz i po kilku sekundach zatrzymał się przy przystanku autobusowym.
-Wysiadaj - warknął.
-Słucham? - spytałam zaskoczona.
-Wkurwiasz mnie. Won.
     On chyba żartuje. Kolejną minutę oboje siedzieliśmy w milczeniu. Justin patrzył tylko na mnie wyczekująco, a ja nie miałam zamiaru się ruszyć z miejsca.
-NA CO CZEKASZ?!  - wydarł się.
    Wzdrygnęłam się. W pośpiechu otworzyłam drzwi samochodu, ale zanim wysiadłam, spojrzałam na niego.
-Torba z twoimi rzeczami będzie leżała pod drzwiami - powiedziałam cicho i wysiadłam, zatrzaskując głośno drzwi.
     W tym momencie nie obchodziło mnie, jak bardzo jest zraniony, jak cierpi po stracie Rose i jak przeżywa kłótnie z ojcem. Nie miałam zamiaru pozwalać nocować mu w moim domu. Jakim trzeba być skurwielem, żeby zostawić mnie w środku miasta, którego kompletnie nie znam? Nawet nie wiedziałam którędy do domu.
    Z zaciętą miną obserwowałam, jak Justin odjeżdża z piskiem opon, nawet się na mnie nie oglądając. Kiedy zniknął z mojego pola widzenia, bezradnie usiadłam na przystanku obok podejrzanie wyglądającego faceta. Pomyślałam, że wrócę do domu z pomocą nawigacji w telefonie. Pomacałam kieszenie spodni. Mojego iphona tam nie było. Przez krótką chwilę przeszło mi przez myśl, że go zgubiłam, ale potem, przypomniałam sobie, że jest w torebce... A torebka w samochodzie Justina... Super. W torebce były też pieniądze. Czyli taksówki też nie wezmę. Chociaż... taksówkarzowi nic sie nie stanie jak poczeka pod domem na zapłatę...
    Złapanie taksówki nie trwało tak krótko, jak w Nowym Jorku, ale w końcu mi się udało. Dobrze, że chociaż adres pamiętałam. Podróż trwała zaledwie dziesięć minut.
-Osiem dolarów - powiedział kierowca.
-Poczeka pan chwilę? Pójdę do domu po pieniądze - westchnęłam.
     Wysiadłam z auta i szybkim krokiem poszłam do domu. Aly stała w kuchni przy oknie, przez które widać było bramę i popijała kawę.
-Czemu przejechałaś taksówką? - spytała.
-Czekaj - wzięłam z szafki banknot dziesięciodolarowy i ponownie wyszłam z domu.
    Zapłaciwszy taksówkarzowi, od razu pobiegłam do pokoju gościnnego, w którym ostatnio spał Justin. Na schodach minęłam Daniela.
-Ej, o co chodzi? - spytał zdziwiony.
    Poszedł za mną do pokoju i patrzył jak zbieram z podłogi ubrania Justina, zgniatam je i wpycham do jego torby.
-Co ty robisz?! - spytał Daniel. - Wyrzucasz go? Znaczy... to dobrze, ale dlaczego cię tak naszło?...
-Nawet mnie nie pytaj... - syknęłam.
      Zapięłam torbę i zbiegłam z nią na dół, zostawiając za sobą Daniela. Otworzyłam drzwi i wyrzuciłam ją. Torba poturlała się po schodach na ziemię. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i przyparłam do nich plecami, dysząc ciężko. Jak mogłam wpuścić go do swojego domu? Żałowałam, że byłam dla niego miła, że pozwoliłam by sprawił, żebym mu współczuła. W tamtym momencie chciałam od niego tylko jednego. Mojej torebki.
***
-Czy ty zamierzasz mi powiedzieć o co się z nim pokłóciłaś? - spytała mnie Aly, kiedy obie wieczorem siedziałyśmy przed telewizorem.
-Nie - odparłam spokojnie.
     Było mi wstyd za Justina. Tak go broniłam przed Danielem, a teraz wyszło na to, że miał rację. Nie powinnam w ogole wchodzić z nim w żadną relację. Gdybym powiedziała Aly, ona od razu wygadałaby Danielowi. A wtedy wypominałby mi to do końca życia.
-Nie ma o czym mówić, naprawdę - zapewniłam ją. Nie lubiła, gdy coś przed nią ukrywałam.
-Idziecie ze mną pobiegać? - Daniel wszedł do salonu w szarych obszernych dresach i czarnym podkoszulku, podłączając słuchawki do ipoda.
-Chyba żartujesz - zaśmiałam się. Ja i sport? Raczej nie.
-Wrócę za godzinę - pokiwał głową i wyszedł z salonu.  -Ej, Cass, chodź tu - krzyknął chwilę później.
-Co chcesz? - zawołałam, wstając powoli z miejsca.
     Wyszłam do przedpokoju i zobaczyłam jak Daniel stoi w progu drzwi wejściowych z pochyloną głową. Powód mógłbyć tylko jeden. Podeszłam do niego szybko i stanęłam na palcach, żeby zajrzeć mu przez ramię. Torba Justina zniknęła, a zamiast niej leżała moja torebka. Odsunęłam Daniela i schyliłam się po nią. Jedną ręką wygrzebałam telefon,  a drugą zaczęłam szukać czegoś, co nie należało do mnie... Łudziłam się, że Justin włoży mi tam karteczkę z przeprosnami, cokolwiek. Ale nic nie znalazłam. Zamiast tego zobaczyłam, że na moim telefonie jest pięć nieodebranych połączeń od mamy. Szybko wybrałam jej numer.
-Cassie, to ty?! - usłyszałam jej zdenerwowany głos.
-No a kto? - powiedziałam najbardziej naturalnie, jak to możliwe.
-Dlaczego Justin odbierał twój telefon? Cassie, ja nie chcę, żebyś się z nim spotykała!
    Odebrał... CO?!
-Rozmawiałaś z nim? - spytałam. - Co mówił?
-Ty słyszysz co ja do ciebie mówię? Cassie, to nie jest chłopak dla ciebie! Dlaczego ty się z nim w ogóle kontaktujesz? - spytała mama coraz bardziej zniecierpliwiona.
-Spotkaliśmy się przez przypadek... - odparłam.
-I przez przypadek miał twój telefon? Jak wrócę do domu to będziemy musiały pogadać - powiedziała stanowczo i rozłączyła się.
    Dlaczego tak ją to zdenerwowało? Już sama zdążyłam się zorientować, że to nie chłopak dla mnie. Szkoda tylko, że tak późno.

_________________

Pisałam go kilka tygodni temu i wtedy wydawał się... lepszy :o

Wczoraj wieczorem statystyka przekroczyła 6 tysięcy wyświetleń,  omg, dziekuję :')
Mianowałam Dominikę (@domynyka_)  na ustalaczkę dat publikowania nowych rozdziałów hahahaha, więc jak coś to wszystko jej wina :D

Chciałabym, żeby wszyscy, którzy czytają napisali jakiś komentarz. Chcę zobaczyć dla ilu osób ja to w ogóle publikuję :)

(lubię jak pytacie kiedy nowy, więc się nie krępujcie hahahaha)

32 komentarze:

  1. Będę pisała tylko serduszka na znak, że czytam :)
    @lokittyme

    OdpowiedzUsuń
  2. OMGOMGOMGOMGOMGOMGOMG . CUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUDOOOOO *-* . KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, zachował się jak dupek. :/

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki idiota .! rozdział świetny
    a kiedy nn .?

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział Świetny; * rozjebał mnie w tym rozdziale Jus ..

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny:)
    @believemydreamm

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże Justin przestańbyć takim dupkiem -,-. on za dużo sobie pozwala. -,- No co za dupek,ale rozdział jest niesamowity;) czekam na kolejny <3@BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @BlueBelieber6

      Usuń
  8. ŚWIETNY ROZDZIAŁ! Ale Justin jest chamski ja nie mogę, normalnie go nie ogarniam, ale może ma ku temu jakieś powody. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pisz szybko!
    PS: Ładny szablon, sama robiłaś ? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie napisany rozdział^^ I w ogóle całe opowiadanie jest świetne xd Kocham je. Czekam na następny ;>

    Życzę weny,
    Chiyo.

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdział !
    czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział zajebisty...chce następny
    mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach - @dred_cza

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję, że tlumaczysz i jestem ogromnie wdzięczna ;) bez Ciebie z tlumaczem google nie dalabym rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej bardzo przepraszam, jesli Cię urazilam...naprawdę myslałam, że tłumaczysz opowiadanie w stylu afterlight,signed itd. a jednak jest to twoja własna wymyślona historia.i szczerze bardziej podoba mi się od dangera.tak trzymaj :)

      Usuń
  14. Świetne ♥ nie moge sie doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest świetne. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Fantastyczny blog! Powiadamiaj mnie :) @AlexMOfficial

    OdpowiedzUsuń
  17. Ndodhsibdisjxishs CIEKAWE CO POWIEDZIAŁ JEJ MAMIE ;o
    OPOWIADANIE ŚWIETNE ! *___*

    OdpowiedzUsuń
  18. Supeeer!! KIEDY NN ? ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. przeczytałam w niecałą godzinę wszystkie rozdziały! <3 zakochałam się w tym opowiadaniu - wciąga i to baaardzo <3 już się nie mogę doczekać NN :)

    + mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? mój TT: @saaalvame - z góry dziękuję ;***

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  20. świetne, czekam na dalszy ciąg. c:

    OdpowiedzUsuń
  21. ja czytam! :D
    @followpaat

    OdpowiedzUsuń
  22. Nominuję cię do Versalite Blogger Award.:)

    więcej informacji u mnie eefiil.blogspot.com

    pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Opowiadanie takie sobie. Niby akcja jest żywiołowa, a jednak nie do końca spójna. No nie wiem... Opowiadanie mnie nie porywa. Jednakże, muszę Ci przyznać, że tworzysz barwne opisy, są dość ciekawe ;)
    Czytam dalej, może przekonam się do tej historii :)
    Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  24. ale Cass się zdenerwowała :) nie spodziewałam się, że go wyrzuci z domu :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Piszesz niesamowicie :) <3

    OdpowiedzUsuń