1 lipca 2013

Rozdział 18

-Co tu się stało, do cholery? - spytałam Justina, stojąc po środku jego pokoju.
       Szklana ława była do połowy rozbita, a kryształowe odłamki walały się po podłodze. Czy to to słyszałam, kiedy wyszłam wtedy z jego pokoju? W siedzeniu sofy było kilka podłużnych dziur, z których wystawała wata. Jak. On. To. Zrobił.  Karnisz trzymał się tylko z jednej strony, a klosz lampki leżał pomięty w kącie.
-Zdenerwowałaś mnie... trochę - Justin ustał za mną, lekko zmieszany.
-O, serio? - odwróciłam się i spojrzałam na niego zirytowana. Zdecydowanie miał problemy z samokontrolą. -Wiesz, że będziemy musieli za to zapłacić?!
      Justin spuścił głowę.
-Ja będę musiał - mruknął.
-Daj spokój, nie masz pieniędzy - przewróciłam oczami.
      Justin się nie odezwał. Jeszcze raz spojrzałam na wnętrze pokoju i wzięłam głęboki wdech. Jak sobie pomyślałam, ile pieniędzy stracę przez niego, zezłościłam się. Wzięłam kolejny wdech. I jeszcze jeden. Nie mogłam na niego krzyczeć, bo to była po część moja wina. Jak bym nie zachowała się jak idiotka, nie wkurzyłby się i nic by nie zniszczył, ale jednak...
-Jesteś zła? - spytał Justin spokojnie.
-Nie - mruknęłam przez zaciśnięte zęby.
-Jesteś - uniósł brwi do góry.
-Skoro wiesz, to po co pytasz? - syknęłam.
-Baardzo zła - stwierdził. Zaczął podchodzić bliżej mnie. - Przepraszam.
-W dupę sobie wsadź te przeprosiny.
-Bardzo, bardzo zła - kąciki ust Justina lekko drgnęły i po chwili uniosły się ku górze.
      Naprawdę? Nie kłócił się ze mną, nie powiedział nic, co by mnie zgasiło? Zamrugałam zdezorientowana. Wtedy akurat miałam wielką ochotę się z nim pokłócić. Ale Justin po prostu mnie przytulił. I wraz z tym uściskiem, cała złość na niego gdzieś odeszła. Zastąpiło ją nagłe poczucie bezpieczeństwa i ciepło płynącego od Justina.
-Jesteś taki głupi - zaśmiałam się lekko.
-Wiem - Justin oderwał swoją głowę od mojego ramienia i spojrzał na mnie. - Idziemy.
-Gdzie? - zdziwiłam się.
-Cass, jesteśmy w Los Angeles. Chcesz cały dzień siedzieć w hotelu? - uśmiechnął się.
-Wczoraj musiałam - powiedziałam z przekąsem. Justin przewrócił oczami. - Zechcesz mi powiedzieć gdzie byłeś?
-Nie - uciął ponownie i wyszedł z pokoju.
     Machnął ręką, żebym poszła za nim. Westchnęłam. W drodze do samochodu namawiałam go jeszcze, by mi powiedział, ale cały czas zawzięcie milczał. W końcu zdenerwowałam się i odpuściłam.  Oparłam głowę o szybę samochodu. Spojrzałam kątem oka na Justina, który prowadził auto. Okulary przeciwsłoneczne zakryły my prawie cały siniak, resztę przypudrowałam mu, kiedy byliśmy jeszcze u mnie w pokoju. Nawet nie pytałam, dokąd jedziemy. Dziwiłam się tylko, że Justin dobrze wie, gdzie ma jechać. Przez ten dzień zdążył już poznać Los Angeles?
     Jechaliśmy prawie pół godziny, praktycznie w ogóle nie rozmawiając. W końcu Justin zatrzymał samochód na parkingu pod plażą. Zdziwiłam się.
-Po co mnie tu przywiozłeś? - spytałam.
    Justin nie odpowiedział, tylko wysiadł z samochodu. Poszłam w jego ślady. Na dworze był mocny, ale przyjemny wiatr, który od razu, rozwiał moje włosy.  Obejrzałam się na Justina. Schodził po niewielkim wzgórzu, żeby szybciej zejść na plaże. Westchnąłem i go dogoniłam, uważając, żeby się przypadkiem nie wywalić. Ustawszy na grząskim piasku, ściągnęłam moje cieliste baleriny.  Justin zrobił to samo ze swoimi  adidasami. W jedną rękę wziął buty, a drugą wyciągnął w moją stronę. Ujęłam ją delikatnie. Justin przekręcił rękę tak, że nasze palce były splecione.
-Przejdziemy się wzdłuż morza? - spytał.
    Pokiwałam głową. Mam jakiś wybór? Zauważyłam, że Justin nieco dziwnie się zachowywał. Byłam pewna, że chce mi coś powiedzieć, musiałam tylko cierpliwie czekać. Zaczęliśmy iść po ciepłym piasku w stronę ciemno niebieskiego morza, ciągnącego się aż do horyzontu. Wzdrygnęłam się, kiedy  lekka, lodowato zimna fala, opryskała moje stopy.
-Wiesz jaki dziś dzień? - spytał mnie.
-Środa - stwierdziłam po krótkim namyśle.
-Chodzi mi o to, że dziś trzydziesty.
-A co... a! - przypomniałam sobie nagle. Dziś mijał miesiąc od śmierci Rose.
     Zmieszałam się trochę i odwróciłam na chwilę głowę w stronę morza. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie chciałam go znowu zdenerwować, ale końcu zdecydowałam zadać pytanie, które od dawna mnie nurtowało:
-Chcesz mi opowiedzieć o Rose?
     W napięciu oczekiwałam na odpowiedź. Odetchnęłam z ulgą, kiedy Justin pokiwał głową.
-Nawet nie wiem od czego zacząć - wziął głęboki wdech.
-Od początku - uśmiechnęłam się lekko.
     Justin nie mówił nic kilka minut. Uznałam, że zbiera się do opowiedzenia mi ich historii, dlatego nie przerywałam milczenia.
-Rodzina Rose wprowadziła się do mojego bloku, kiedy miałem piętnaście lat - zaczął powoli. - Od razu mi się spodobała - uśmiechnął się pod nosem. - Długie tygodnie ją obserwowałem, patrzyłem przez okno, jak wychodzi z domu, jak siedzi na ławce na osiedlu. W końcu zdecydowałem się do niej zagadać. Podszedłem do niej i zacząłem mówić... przez kilka minut non stop mówiłem, że jest bardzo ładna - Justin zaśmiał się, zawtórowałam mu cicho. - A ona tylko stała i uśmiechała się. W końcu wyjęła telefon i napisała mi w wiadomości, że... że nie słyszy, że od urodzenia jest głucha i pewnie zaraz ucieknę... I wiesz co? Tak zrobiłem. Zwiałem gdzie pieprz rośnie - Justin pokręcił głową.
     Uśmiechnęłam się. Justin nie wyglądał na smutnego, przywołując te wszystkie wspomnienia. Raczej rozbawionego i trochę zażenowanego tym, co zrobił.
-Ale wróciłem. Następnego dnia, kiedy siedziała na ławce, podszedłem o niej z plikiem kartek i zaczęliśmy rozmawiać. Nawet nie pamiętam o czym. Ale od tej rozmowy już nigdy nie pomyślałem o tym, żeby Rose była moją dziewczyną - wziął głęboki wdech. - Zawsze byłą moją przyjaciółką.
     Zapadła cisza. Było mi tak wstyd, że kiedyś czułam się trochę zazdrosna o Rose.
-Tylko ty i ona mnie rozumiałyście... - głos Justina lekko się złamał. - Różnica między wami polega na tym, że dla niej zawsze byłem miły, ona nigdy nie słyszała jak się odzywam do innych, a ty masz tego świadomość, a mimo to ze mną jesteś... - Justin przystanął.
     Ustałam naprzeciwko niego i uśmiechnęłam się szeroko. Nigdy nie sądziłam, że Justin docenia to, że nie obrażam się na niego tak często, jak być może powinnam.
-Szukałem go wczoraj - Justin przekręcił głowę w bok, patrząc na wodę.
     Zamarłam. Przez to wszystko zdążyłam zapomnieć po co tu jestem. Miałam wybić Justinowi z głowy morderstwo. Myślałam, że mam jeszcze dużo czasu, podczas gdy Justin już zaczął poszukiwania.
-Ja-jak? - wyjąkałam.
     Justin rzucił swoje buty na piasek i wyswobodził swoją rękę z mojego uścisku. Odszedł kilka kroków ode mnie, głębiej w wodę, która sięgała mu teraz do połowy łydek.
-Czy to ważne? - prychnął. - Wziąłem informacje od detektywa. Miał namiar na byłego wspólnika tego gnoja - wysyczał. - Gość długo nie chciał mi nic powiedzieć, ale w końcu się złamał i powiedział mi, gdzie go mogę znaleźć. Poszedłem tam.
    Bałam się, że Justin zaraz mi powie, że już po wszystkim. Że go zabił. Że przeze mnie Justin będzie mordercą.
-Uspokój się - zaśmiał się Justin, widział jak bardzo spięta się zrobiłam. - W magazynie, w którym przesiadywał ze swoją ekipą nikogo nie było. Dopiero jak wychodziłem natrafiłem na jednego z nich i mnie tak urządził... - powiedział spokojnie.
    Odetchnęłam z ulgą. Podeszłam bliżej niego. Miał zaciśnięte zęby i zmarszczone brwi.
-Ale dziś wieczorem go dorwę. Już mam plan - oznajmił, patrząc w dal.
-Co-o? - wyjąkałam.
    Dzisiaj?! Przełknęłam głośno ślinę. Zmroziło mnie. Miałam tylko parę godzin, żeby go przekonać, by tego nie robił...
-Cass, cieszę się, że naprawdę nic o tym nie wspominałaś, nie próbowałaś mnie przekonywać...
    Zmarszczyłam brwi. On moje milczenie w tej sprawie traktował jako dotrzymywanie obietnicy? Serio?...
-Idioto, ja zapomniałam! - krzyknęłam. - Zapomniałam, że mam cię przekonywać! - jęknęłam.
-Co? - Justin gwałtownie odwrócił głowę. - Czyli, że...
-Że przyjechałam tu tylko po to? Tak! A ty myślałeś, że co?! - uniosłam się.
    Justin z impetem wyrzucił nogę w powietrze, rozchlapując przy tym wodę. Oddychał ciężko.
-Nie po to, żeby ze mną być, prawda?! - krzyknął.
    Zaczęłam wypuszczać z ust urwane oddechy.  Zdałam sobie sprawę jak Justin mógł zrozumieć to, co powiedziałam i przeraziłam się.
-Nie... - zaczęłam histerycznie, widząc jak Justin zdążył się już zdenerwować i zasmucić jednocześnie.
-Daj spokój - Justin zbliżył się do mnie z zaciętą miną. - Przez moment naprawdę pomyślałem, że coś do mnie czujesz, ale ty po prostu mnie oszukałaś! - krzyknął mi w twarz. Wzdrygnęłam się.
-Co-o ty mówisz? - wykrztusiłam.
-Nie chciałaś być zamieszana w morderstwo - syknął. - Dlatego pozwoliłaś mi myśleć, że ci na mnie zależy. Żebym zmiękł. Ale coś ci, szmato, nie wyszło - wykrzyknął.
     Popchnął mnie w bok z taką siłą, że upadłam do wody.  Przytrzymałam się na łokciach. Miałam całe plecy mokre, materiał mojej bluzki przykleił mi się do ciała. Walczyłam z chęcią rozpłakania. Justin ustał nade mną, popatrzył chwilę, pokręcił głową i odszedł.
-Justin! - krzyknęłam. Obejrzałam się, jak odchodzi, nawet się nie odwracając - Justin! - zawołałam.
     Żadne słowa nie był w stanie wyrazić jak żałośnie się wtedy czułam. Justin ponownie zachował się jak dupek. Nie miał do tego prawa, nie miał prawa tak wyolbrzymiać tego, co powiedziałam. Poczułam łzy, spływające po moich policzkach. Justin był dupkiem, którego znienawidziłam i potrzebowałam przy sobie w tym samym momencie, i to chyba najbardziej mnie bolało.
-JUSTIN! - wykrzyknęłam ostatni raz. - Nie zostawiaj mnie tu...

______________________

Jeden z gorszych :(

Nowe rozdziały będą pojawiać się dwa razy w tygodniu - najprawdopodobniej będą to wtorki i piątki. Tego rozdziału w ogóle nie powinno tu dzisiaj być, ćśśśś.

Zmieniłam w końcu szablon. Jak wam się podoba? :)

23 komentarze:

  1. szablon śliczny, ale rozdział...wow nie spodziewałam się tego

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle genialny rozdział sdfghjhgfhjkl
    czekam na następny z niecierpliwością fghjk

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!!!
    jestem ciekawa co będzie dalej <3 <3
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestan gadac takue glupoty ile razy mamy Ci mowic ze rozdzialy sa cudowne?:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tak: dupek do kwadratu @Juju_Laugh

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny szablon *____* a rozdział... nie spodziewałam się tego, co wydarzyło się na końcu o__O i... kurcze Justin zabije tego gościa? jestem mega ciekawa <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne wszystko :((( prosze, chce dowiedziec sie co bedzie dalej kjshkjws plss pisz jak najszybciej kocham cie za to :(<3

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeku czyli to był jej plan? :o

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny jest ten rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Detka_BieberPl2 lipca 2013 12:11

    kurde bez przerwy sa jakies spięcia miedzy nimi niech sie w końcu pocałuja

    OdpowiedzUsuń
  13. ej oni się co chwile kłócą no!! ;c czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam nn ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. kurde, ale się porobiło . Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda że się pokłucili ale rozdział mega ! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. mega ... Szablon Śliczny ;33

    OdpowiedzUsuń
  18. Szablon prześliczny! I przejrzysty dzięki czemu fajnie się czyta :)

    A rozdział jest elegancki :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochanie kiedy nowy rozdzial????? Czekamy :(()

    OdpowiedzUsuń
  20. szkoda, że się pokłócili...

    OdpowiedzUsuń