5 lipca 2013

Rozdział 19

      Pozbieranie się po tej całej sytuacji zajęło mi kilkanaście minut. W końcu jednak wyszłam z wody. Dziękowałam Bogu, że nikogo nie było na plaży, że nikt nie widział tej sceny. Nawet się nie zdziwiłam, kiedy zobaczyłam, że samochodu Justina nie było na parkingu. W kieszeni spodni wymacałam pieniądze, więc złapałam taksówkę i podałam nazwę hotelu. Na początku czułam się przygnębiona. Justin po raz kolejny  zostawił mnie w środku nieznanego mi miasta. Tylko tym razem było gorzej. Oskarżył mnie o kłamstwo, o to, że bawiłam się jego uczuciami. Było mi przykro, że miał o mnie takie zdanie. Jak on w ogóle mógł tak o mnie pomyśleć?... W końcu jednak mój smutek przerodził się się w złość. Miałam ochotę wygarnąć mu, jakim jest kretynem.
    Zapłaciwszy za taksówkę, wbiegłam do hotelu. Modliłam się, żeby Justin był w pokoju. Kiedy dotarłam pod drzwi jego pokoju, przycisnęłam do nich ucho. Usłyszałam cichy szmer telewizora. Uśmiechnęłam się triumfalnie i uderzyłam pięścią w drzwi.
-Justin! - zawołałam. Odgłos telewizor natychmiast zniknął. - Ugh, wiem, że tam jesteś - uderzyłam jeszcze kilka razy w drzwi.
     Krzyknęłam parę razy jego imię, ale nie otworzył. Westchnęłam. Nie zamierzałam odpuścić.
-Dobra, pogadamy tak - oparłam się ramieniem o drzwi. - Posłuchaj  Ja po prostu nienawidzę, kiedy ktoś myśli, że wie o czym mówi, a tak naprawdę nie ma o niczym pojęcia. A ty właśnie to zrobiłeś. Nawet nie dałeś mi dokończyć, tylko dopowiedziałeś sobie całą historyjkę. Za kogo ty mnie masz? - spytałam. Wiedziałam, że odpowie mi głucha cisza, więc kontynuowałam. - Chyba rzeczywiście lepiej będzie jak wyjadę. Skoro mi nie ufasz, to nic tu po mnie - starałam się brzmieć stanowczo.
     Wcale nie miałam zamiaru wyjeżdżać. Chciałam mu tylko uświadomić, jak idiotycznie się zachowuje. Odczekałam chwilę, ale Justin ani nie otworzył, ani nie odpowiedział. Kompletnie nic. Miałam nadzieję, że pogodzenie się z nim pójdzie mi szybciej, ale chyba będę musiała poczekać. Westchnęłam i robiąc głośne kroki, żeby Justin je słyszał, poszłam do swojego pokoju.
    Przez pierwszą godzinę czekania miałam nadzieje, że Justin przyjdzie i przeprosi. Ale później ją straciłam. Czy ty możliwe, że tak szybko zdążył wszystko przekreślić? Wcześniej miałam duże wątpliwości co do tego czy bycie z Justinem to dobry pomysł, ale teraz zniknęły. Zamiast nich pojawił się strach, że mogłabym go stracić.
    W końcu zrezygnowana wyjęłam walizkę i zaczęłam wkładać do niej ubrania. Ale kiedy się tego najmniej spodziewałam, rozległo się pukanie do drzwi. Czyżby Justin? Nie pomyliłam się. W progu stał Justin ze zmęczonym uśmiechem na twarzy. Moje serce podeszło mi do gardła.
-Udało ci się.... - zaczął, ale przerwał patrząc wgłąb pokoju. Dostrzegł walizkę rozłożoną na podłodze. - O mój Boże, ty naprawdę chciałaś... myślałem, że robisz sobie jaja.
-Bo robiłam - przyznałam. - Ale teraz myślę, że to dobry pomysł...
-Chyba nie myslisz, ze ci na to pozwolę - prychnął.
    Uśmiechnęłam się i wpuściłam go o środka.

***
    Obserwowałam, jak Justin wkłada pistolet do kabury i zakrywa ją skórzaną kurtką. Przełknęłam głośno ślinę. Justin miał zaraz wyruszyć do magazynu, w którym przesiadywał morderca Rose. Siedziałam na sofie przed Justinem i swoje spocone dłonie trzymałam kurczowo na udach.  Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była tak przerażona. Nie byłam się tego,  co zrobi Justin. Pogodziłam się z tym, że nie uda mi się go przekonać do zmiany decyzji. Bałam się, że coś mu się stanie, że to nie on kogoś zabije, tylko ktoś wymierzy pistolet w niego.
-Spokojnie, Cass - powiedział cicho Justin. - Dam sobie radę.
    Pokiwałam głową bez przekonania. Powoli wstałam i odrętwiałymi rękami odruchowo poprawiłam kołnierz jego kurtki. Przytrzymałam dłonie na jego ramionach.
-A ty się nie denerwujesz? - szepnęłam.
-No wiesz - westchnął. - Nigdy nikogo nie zabijałem, ale... Muszę.
    Pokręciłam głową. Myślałam, że za chwilę się rozpłaczę. Przełknęłam ślinę, czując się, jakbym połykała łzy.
-Ty nie jesteś na to gotowy - stwierdziłam.
    Justin złapał mnie za przeguby i lekko odsunął.
-Nigdy nie będę. Ale muszę to zrobić.
    Wypuściłam głośno powietrze. Zacisnęłam powieki. Czułam jak Justin oddala się ode mnie. Po chwili usłyszałam ciche zamknięcie drzwi pokoju. Przyłożyłam rękę do ust i wzięłam głęboki wdech.  Wiedziałam, że Justin nie czuje się pewny tego, co robi. Poczułam, że to moja ostatnia szansa. Otworzyłam oczy. Zakręciło mi się w głowie, ale mimo to  wybiegłam z pokoju za Justinem. Widziałam, jak drzwi windy zsuwają się z Justinem w środku. Prędko zbiegłam po schodach pożarowych. Na dole byłam w momencie, w którym Justin wychodził przez szklane drzwi wejściowe. Kiedy wsiadł do swojego samochodu i ruszył z parkingu, wybiegłam na zewnątrz. Modliłam się, żeby nie widział mnie we wstecznym lusterku. Złapałam pierwszą taksówkę. Pospiesznie wsiadłam na tylne siedzenie, wychylając się, żeby dostrzec samochód Justina.
-Za czerwonym audi, poproszę... - wymamrotałam drętwo.
    Kierowca nawet nie wyglądał na zdziwionego. Cały czas patrzyłam przez okno. Samochód Justina był kilka aut przed moją taksówką. Kierowca skrupulatnie jechał tak jak on. Kiedy wyjechaliśmy z centrum Los Angeles i domy przerzedziły się, zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Miałam tak odrętwiałe dłonie, że powstawały z nich czerwone żyłki. Czułam, jakby moje jelita zawiązały się w ciasny supeł. W końcu na drodze została tylko taksówka i auto Justina. Justin skręcił z boczną uliczkę. Jechaliśmy po wyboistej drodze, a ja czułam, że nasza podróż zaraz się skończy. I się nie myliłam. Zobaczyłam jak Justin podjeżdża pod długi, prostokątny budynek. Magazyn był zbudowany z czerwonej cegły i miał mnóstwo dziur w dachu. Justin zatrzymał się i natychmiast wysiadł z samochodu i zaczął iść w naszą stronę. Zrobiło mi się gorąco. Wiedział. Otworzył z impetem drzwi taksówki z mojej strony.
-Wysiadaj - powiedział stanowczo.
    Nerwowo pokiwałam głową. Wyjęłam z kieszeni banknot studolarowy i podałam kierowcy.
-Bez reszty - wymamrotałam.
   Justin chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę samochodu.
-Co ty tu, kurwa, robisz? - krzyknął szeptem.
-Musiałam...
-Idiotko, wiesz na co mnie narażasz?!  - Justin otworzył drzwi swojego samochodu i popchnął mnie na tylne siedzenie. Bezwładnie opadłam na fotel.
-Spróbuj tylko stąd wyjść - warknął i zatrzasnął drzwi. Zamknął samochód kluczykiem i powoli otworzył odrapane drwi magazynu.
    Jęknęłam histerycznie. Obejrzałam się na tylną szybę. Kierowca taksówki własnie zawracał. Spanikowana oparłam łokieć o fotel pasażera i zaczęłam naciskać wszystkie guziki na desce rozdzielczej. Za daleko zaszłam, żeby teraz zrezygnować. Nie pozwolę Justinowi zabić kogoś pod moim nosem. W końcu któryś przycisk odblokował drzwi. Pospiesznie wysiadłam z auta i zbliżyłam się do drzwi budynku. Przystępowałam z nogi na nogę, żeby ukryć zdenerwowanie przed samą sobą.  Szarpnęłam za klamkę. Drzwi lekko zaskrzypiały. W pomieszczeniu panował lekki półmrok. Idąc po omacku w głąb korytarza, potknęłam się o coś. Kiedy zorientowałam się, że tym czymś był człowiek, leżący na podłodze, wydałam z siebie zduszony krzyk. Na jego ciele nie zobaczyłam śladów ran, tylko kawałek deski leżący koło jego głowy, więc stwierdziłam, że Justin tylko go ogłuszył. Uspokoiłam się nieco.  W tym samym momencie usłyszałam, że Justin coś krzyczał. Opowiedział mu głośny śmiech. Serce zaczęło mi szybciej bić. Powolnym krokiem zaczęłam iść w kierunku tych odgłosów.  Dotarłam do pokoju, z którego dochodziły głosy i przywarłam do ściany obok wejścia, nie chcąc być zauważona. Kątem oka dostrzegłam plecy Justina z uniesioną ręką. Trzymał w niej broń. Zadrżałam.
-Moi ludzie na ciebie doniosą - usłyszałam tubalny głos. Wychyliłam się nieco i zobaczyłam mężczyznę, stojącego w kącie. To w niego celował Justin.
-Nie, jeśli ich zabiję - zagrzmiał Justin, unosząc rękę jeszcze bardziej do góry.
-Dzieciaku - zaśmiał się. - Ta twoja dziwka nie jest warta...
-ZAMKNIJ SIĘ - krzyknął. Wzdrygnęłam się.
      Poczułam przypływ adrenaliny w żyłach. Albo teraz, albo nigdy. To mój moment.
-JUSTIN!  - wpadłam do pokoju.
      Justin odwrócił gwałtownie głowę w moją stronę, nie opuszczając pistoletu, ale po chwili znowu spojrzał na mężczyznę.
-Jesteś taka tępa, że nie rozumiesz, co do ciebie mówię?! - wydarł się, zerkając na mnie kątem oka.
    Mężczyzna zaczął się śmiać. Zignorowałam go. Zahuczało mi w głowie od nadmiaru emocji.
-Nie możesz tego zrobić! - histerycznie pokręciłam głową. - Rose nie chciałaby, żebyś poszedł przez niego do pierdla. Zastanów się, czy warto marnować sobie życie! - jęknęłam
-Słuchaj swojej koleżanki - podchwycił mężczyzna.
-Zamknij mordę - warknął Justin.
-Justin, to chore! - wykrzyczałam. - Nie możesz wpływać na czyjeś życie, to nieludzkie!
-A ON BYŁ LUDZKI JAK ZABIJAŁ ROSE?!
-Naprawdę chcesz się zniżać do jego poziomu?!
     Justin milczał.
-Jeśli go zabijesz... - próbowałam wymyślić jakiś racjonalny argument. - To koniec. Nasze sześćdziesiąt pięć dni skończą się na jednym - wydusiłam z siebie. - Nie chcę być z kimś, pozbawionym ludzkich odruchów.
   Justin spojrzał na  mnie z irytacją. Czułam, że ledwo stoję na nogach. Bałam się, że Justin każe mi spadać. Że powie, że to Rose zawsze była najważniejsza i chce pomścić jej śmierć bez względu na wszystko. Justin oderwał ode mnie wzrok. Zacisnął powieki. Zerknęłam na mężczyznę. Zdawał się nie przejmować całą sytuacją, był pewny, że Justin stchórzy. Ale on zacisnął ręce na pistolecie. Zamarłam w oczekiwaniu na jego decyzję. Tylko sekundy dzieliły go od popełnienia największego błędu w życiu. W pokoju zapanowała cisza. Spojrzał na mnie ostatni raz. Po jego smutnym spojrzeniu zorientowałam się, że już wie, co ma robić, ale i tak wrzasnęłam, kiedy nacisnął spust pistoletu.

__________________

Powinnam się na was obrazić za taką małą liczbę komentarzy pod ostatnim. :(


Piszcie na tt, jeśli chcecie być powiadamiane :)

43 komentarze:

  1. omfg omfg omfg, zabił go?!

    wreszcie, dobrze tak skurwielowi, hs
    ale tp z tymi 65 dniami to nieprawda, tak? yrkggrtyty nie mogę doczekać się kolejnego :)

    ilysm, @roks_m♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ej, nie! no tak nie może być! dlaczego przerwałaś w TAKIM momencie?! wrrrrr... -,- ale, ale, ale... On nie może zabić tego gościa! nie może! weź... On i Cassie muszą być razem. MUSZĄ. a jak On to zrobi... ;< Boże... dawaj jak najszybciej NN, bo nie wyrobię! <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się porobiło ..
    Justin i Cassie muszą być razem ! :c
    Oby mu wybaczyła ..

    OdpowiedzUsuń
  4. CHCĘ WIĘCEJ. TERAZ. JUŻ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale trafił tego gościa czy spudłował?
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabił go czy nie ?????? Czekam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabił go?;/ nienie;C kocham Cię za to..

    OdpowiedzUsuń
  8. FJVHEORFHVREOIVHJEOGJVK *.*

    chcę następny! NOOW!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zabił go ??? Rozdział jest po prostu boski
    Czekam na nn <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. omfg zabił go czy nie? xcfvgbhnjmksajkasmnosa kurde czekam na następny rozdział ghjkhjk

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej no kurde , zabił go czy strzelił w ścianę ? Bo nwm. Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg ! Następny bo nie wytrzymam !

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawaj następną jak najszybciej , błagam weżdodaj jeszcze w tym tygodniu :D Mega częśc bardzo mi się spodobała xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieją że do nie zabił.
    Rozdział świetny.
    Czekam nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. boski czekam na nn! kocham cię to jest aaa♥ zły wybór Justin..

    OdpowiedzUsuń
  16. Jprld. *-*
    Elaczego Justin go zabił ?!
    Jak mógł to w ogóle zrobić !
    Agh...
    Czekam na nn !;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. hxrhucdkrhctu omg !! Zgon na miejscu ! SZOK POPROSTU *,* rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Detka_BieberPl5 lipca 2013 23:42

    o kurwa on to zrobił ona go zostawi masakra nie wierze że on to zrobił

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG! OMG!
    Poprostu genialne ! <3
    Daj następny jak najszybciej :)
    @kasiakasiula997

    OdpowiedzUsuń
  21. O zabil go i bardzo dobrze ! Tylko nie chce zeby ich 65 dni sie skonczylo. ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeezu dawac mi tu nastepny bo umre*-*<3

    OdpowiedzUsuń
  23. No nieźle sie porobiło.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham tą końcówkę ! <3 Informuj mnie proszę :> @MartynaSmile

    OdpowiedzUsuń
  25. o rany rany rany, ale akcja! :D
    Kurcze, naprawdę go zabił? :O


    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudo Cudo CUDO:* Plis dodaj szybko nn:)

    OdpowiedzUsuń
  27. o matko czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
  28. dfkasfhwf o boszzz nie mogę się doczekać następnego :D w takim momencie przerwać . osz ty !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  29. hmm.. czytam Twoje opowiadanie od dawna. Na początku myślałam, że jest tłumaczone. Ogólnie historia bardzo mi się podoba, tu plus za kreatywność. Umiesz układać zdania, jak każdy normalny człowiek, ale nie wprowadzasz nic więcej poza nimi do opowiadania. Nie ma tu emocji między głównymi bohaterami, czasem wątki są gubione i niedociągnięte. Postaraj się bardziej rozbudowywać tą miłość między Justinem a Cass. Jak na razie on nie wykazuje nawet krzty czułości i nie wiem jak się w niej zakochał, szczerze powiedziawszy. Przeczytam następny rozdział, ale nie wiem czy będzie sens czytać kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym komentarzem. Umiesz pisać, ale to jest pisanie bez emocji. Musisz opisywać co szują, inaczej opowiadanie będzie ciekawe, ale bez uczuć.

      Dzisiaj znalazłam to opowiadanie i na prawdę przypadło mi do gustu. Jest interesujące i oryginalne, ale wyprane z uczuć. Zdania są poprawne, więc jest dobrze.
      Moim zdaniem do perfekcji brakuje ci tylko WIECEJ UCZUĆ BOHATERÓW wtedy będzie ρєяƒєттα


      @kill_you_Shawty

      Usuń
  30. Kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  31. Dgdfcygtchsgff to jest swietne :) proszę informuj mnie o nn @mrsBieber1301 <3

    OdpowiedzUsuń
  32. No żartujesz?! On go zabił?! Ja pitole... Na miejscu dziewczyny od razu po tym bym go rzuciła, pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  33. o matko to jest piękne Japierdole zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  34. Matko, przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i nawet nie wiesz jaka jestem zawieziona, że ten jest ostatni (jak na razie). To jest boskie! Jedno z lepszych opowiadań, jakie czytałam. Grrrr... Urwać w takim momencie, wiesz co?! Ne mogę uwierzyć, że Justin to zrobił. Przez to może ją stracić, jak on mógł do cholery?! Skoro ją kocha, to powinien ją zatrzymać, tak?! Matko, ja chcę nn, tu i teraz, bo oszaleję! Proszę, dodaj niedługo!

    Kukardka, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  35. zaległości w końcu nadrobione. ; )
    mam przeczucie, że go nie zabił tylko strzelił mu w rękę albo nogę czy coś, nie wydaje mi się żeby go zabił, bo według mnie zależy mu na niej. ;)
    a rozdział po prostu boski, tylko szkoda, że zakończył się w takim momencie a nie dalej. ; )
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  36. OMG ! Ja się zabije jak on go zabił ! Mam nadzieje, że nie zabił go tylko go zranił ! :C Cudowny rozdział czekam na nasępny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Wierze, że go nie zabił bo zależy mu na Cassie :)Zgadzam sie trochę z długim komentarzem od Anonima, ale bez względu na wszystko i tak będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  38. dodaj nowa notke.. proszeeee !! :) genialne tlumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  39. przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i chcę więcej, dodaaaaj kolejną notkę, błagam! *_* kocham Cię za to, że tłumaczysz, jesteś wielka! :* zapraszam do mnie na http://makemeyourshawty.blogspot.com/ < 333

    OdpowiedzUsuń
  40. To jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń