13 lipca 2013

Rozdział 21

    W ciągu  kolejnych dni, Justin zdążył już załatwić wszystkie sprawy związane ze swoim zniszczonym pokojem. Za szkody zapłaciliśmy sporą sumę. Przełknęłam to tylko dlatego, że Justin przepraszał mnie milion razy. Stwierdziliśmy, że bez sensu wynajmować dla niego nowy pokój, dlatego Justin przeniósł się do mnie.  W między czasie zwiedzaliśmy Los Angeles, nie chcieliśmy marnować żadnej chwili i cały czas byliśmy razem. Naszym ulubionym miejscem stało się Hollywood Sign.
-O mój Boże - pisnęłam.
    W ostatnie popołudnie przed naszym wyjazdem znowu jechaliśmy przez Hollywod Hills, żeby spędzić czas pod hollywoodzkim napisem. Z każdą godziną, która zbliżała nas do powrotu, czułam się jeszcze gorzej. Bałam się tego, co mnie czeka w domu.
-Czy to Neil Patrick Harris?! - wskazałam palcem mężczyznę, idącego za rękę z małą dziewczynką.
-Ktoo? - spytał Justin ze zmarszczonym czołem.
-Ah, nieważne... - westchnęłam zrezygnowana, kiedy go minęliśmy.
    Nawet zobaczenie mojego ulubionego aktora nie cieszyło mnie tak bardzo, jak powinno, kiedy pojawiała się perspektywa powrotu do domu. Poprzedniego wieczoru uprzedziłam Aly o tym, że za dwa dni będę z powrotem w Denver
-Naprawdę wracasz?! - krzyknęła uradowana
-Tak - zapewniłam ją bez entuzjazmu. - Przekaż to mamie, dobra?
-A dlaczego sama do niej nie zadzwonisz? - spytała.
-Nie wiem... boję się...
   To była prawda. Bardzo bałam się tego, co powie mi mama, kiedy wrócę. Bałam się, że zakaże mi kontaktów z Justinem, że pozbawi nas tych dwóch miesięcy.
-O czym myślisz? - spytał mnie Justin ze wzrokiem wbitym w drogę.
    Przeciągnęłam się lekko w fotelu.
-O mamie -  powiedziałam.
-Nie chcesz wracać, prawda?
-W ogóle - westchnęłam.
    Ale naszego powrotu nie można było odwlekać. Justin miał w Denver kilka odłożonych spraw, jeśli chodzi o pracę. Właśnie. P r a c ę. W ciągu tych kilku dni, zdążyłam wypytać Justina o jego zajęcie.
-Na czym polega ta twoja... egzekucja długów... czy coś? - zapytałam pewnego leniwego poranka, kiedy jeszcze oboje leżeliśmy w łóżku.
-Musimy? - westchnął.
-Jestem ciekawa - wzruszyłam ramionami.
-A co chcesz wiedzieć? - uległ. Szybko poszło.
-Generalnie, jak to wszystko wygląda - podniosłam się na łokciu.
     Zawahał się.
-Po prostu... Wiesz, że istnieją gangi, prawda? - spytał. Pokiwałam głową. - W Denver też są. Właściwie niektóre to nawet nie gangi... Po prostu handlują narkotykami. I wiesz jak to jest... Niektórzy nie chcą płacić - Justin spuścił wzrok. - I wtedy pojawiam się ja.
-I co robisz? - spytałam zaciekawiona. - Grozisz im śmiercią, czy coś?
    Justin zaśmiał się.
-Nie! No, niezupełnie. Wchodzę po prostu do ich domu - zaczął - a potem sugeruję, żeby sprzedali telewizor, czy coś innego drogiego, odsłaniam broń, że niby tak przypadkiem, i mówię, że jak nie zapłaci do kiedyś tam, to już więcej nie dostanie.
-I to starczy? - zdziwiłam się.
-Ta - wzruszył ramionami.  - Oni są tak uzależnieni, że taka groźba jest dla nich niszcząca.
    Przetrawiłam wszystkie te informacje, po czym nasunęło mi się kolejne pytanie.
-A czemu ci dilerzy tego nie robią? Dlaczego wysługują się tobą?
-Nie chcą sobie brudzić rąk.- przewrócił oczami. - Ja jestem od czarnej roboty. I w sumie mi to nie przeszkadza.
    Denerwowało mnie to. Od czarnej roboty. Co to niby miało znaczyć? Nie dopytałam go wtedy, bo zmienił temat, ale teraz zrobiłabym to z chęcią. Kompletnie nie podobało mi się to, co robił. Jakby nie mógł znaleźć lepszego zajęcia...
-Na co czekasz? - usłyszałam zachrypnięty głos Justina.
    Zdałam sobie sprawę, że Justin zatrzymał samochód. Pokiwałam głową i wysiadłam z samochodu. Zaczęliśmy wchodzić na wzgórze. Im bardziej zbliżałam się do liter, tym większe czułam podekscytowanie.
-Będę za tym tęsknić - powiedziałam, przechodząc koło litery D i stając koło drugiego O.
-Ja też.
    Justin wziął mnie za rękę usiedliśmy obok siebie na dużym kamieniu na skraju wzgórza.
-Zwłaszcza za tym widokiem - powiedziałam.
    Przed nami rozciągała się panorama całego Los Angeles. Niewiele nad horyzontem wisiało słońce, dając już pomarańczowy blask na miasto. Ten widok za każdym razem robił na mnie  ogromne wrażenie.
-Jak chcesz to mogę ci go dać.
-Co? - zaśmiałam się. - Chcesz mi dać widok?
-Tak, a co w tym dziwnego? - spytał, jakby to było najnormalniejsza rzecz na świecie.
-No wiesz - zaczęłam z poważną miną. - Inne dziewczyny dostają kwiatki, czy coś. A ja co? Widok - zaśmiałam się jeszcze głośniej.
-Oj, daj spokój - przewrócił oczami. - Kwiatki wyrzucisz po tygodniu, a widok będzie tu na zawsze. Wyobraź sobie - mówił przejęty. - Widzisz to w telewizji i myślisz sobie, że to wszystko - pokazał ręką całą panoramę - jest twoje. Bo właśnie ci to dałem.
-Oh, Justin - pisnęłam. Był taki uroczy. Położyłam mu głowę na ramieniu, a on objął mnie w pasie. W tamtym momencie marzyłam tylko o tym, by ta chwila trwała wiecznie.
***
-Wszystko? - Justin z hukiem zamknął bagażnik samochodu, załadowawszy uprzednio do niego nasze walizki.
-Nie. Zostawiam tu moje szczęście - mruknęłam.
     Powrót do domu był dla mnie prawdziwą męką.
-O, daj spokój - jęknął Justin.
     Justin wsiadł do samochodu. Westchnęłam i poszłam w jego ślady. Zegar na desce rozdzielczej wskazywał kilka minut po północy. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie jechać nocą. Unikniemy w ten sposób korków i upału.
-Zrozum - zaczął, lekko zirytowany - że szczęśliwi możemy być wszędzie. Niezależnie czy twoja mama nam na to pozwoli czy nie. Nie sraj żarem, dobra?
     Pokiwałam głową. Justin przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy.  Może miał rację? Może nie powinnam martwić się na zapas? W końcu nie wiadomo czy mama nie zmieniła swojego stosunku do Justina. Oparłam głowę o szybę i podkuliłam nogi. Zaczęłam wpatrywać się w ciemne ulice Los Angeles. Tyle się w tym miejscu wydarzyło. Czułam pewien niedosyt związany z tym miastem i powrotem do domu.
-Wrócimy tu - usłyszałam głos Justina. - Mogę ci to obiecać.
***
     Mówi się, że zawsze szybciej się wraca. I w naszym wypadku to też się sprawdziło. Niestety.  Podróż z Los Angeles do Denver minęła mi zdecydowanie za szybko. Już popołudniu następnego dnia dostrzegłam tabliczkę z napisem "Witamy w Denver". Na samą myśl, że za paręnaście minut znowu zobaczę się z mamą, ukuło mnie w brzuchu.
-Jezu, przestań! - syknął Justin, kiedy kolejny raz powiedziałam mu, że nie chcę wracać. - Nie. Sraj. Żarem - wycedził.
-Ale ja się boję! - jęknęłam.
-Nie masz czego! Nic ci się nie stanie.
-A co jeśli - spytałam zestresowana - mama naprawdę zabroni nam się spotykać? Co wtedy zrobimy?
   Justin westchnął..
-Cassie, zabronić nam się spotykać, to jak zabronić rzece płynąć, zrozum to w końcu - uśmiechnął się. - Będzie dobrze.
    Pokiwałam głową w milczeniu. Nie miałam nawet siły się uśmiechnąć. To, co mówił Justin było miłe, ale nie udało mu się mnie pocieszyć. Kiedy podjechał pod bramę mojego domu, czułam się jakbym miała zaraz zemdleć. I pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu siedziałam na Hollywood Sign z Justinem...
-Dasz mi znać jak poszło? - spytał mnie.
-Jeśli nie umrę to tak - westchnęłam i zaczęłam strzelać kostkami palców u rąk.
    Justin wyjął z bagażnika moją walizkę. Zaproponował, że zaniesie mi ją pod sam dom, ale odmówiłam. Nie chciałam, żeby spotkał się z Danielem. Przechodząc przez plac pod domem, serce podeszło mi do krtani. W kuchennym oknie zauważyłam Alyson, patrzącą na mnie z niedowierzaniem. Otworzyła usta i powiedziała coś do kogoś. Kiedy stanęłam u stóp schodów na ganek, drzwi wejściowe otworzyły się. W progu stał Daniel, bez słowa zszedł i pomógł mi wnieść walizkę. Snułam się za nim do domu. Stojąc w holu, poczułam się dziwnie obco. I Aly, i Daniel patrzyli na mnie wymownie, ale ja nie zamierzałam się tłumaczyć. Nie im.
-Cassie - usłyszałam szept.
    Mama stała w połowie schodów. Jedną rękę trzymała kurczowo na poręczy. Z jej wyrazu twarzy nie dałam rady odczytać czy była zdenerwowana, czy szczęśliwa, że wróciłam. Mama po chwili patrzenia, zbiegła ze schodów i rzuciła mi się na szyję. W tamtej chwili całe moje zdenerwowanie odeszło. Rozluźniłam mięśnie i również ją objęłam.
-Chciałam cię rozszarpać - mruknęła mi we włosy - ale to nie teraz. Cieszę się, że wróciłaś.
   Miałam wielką ochotę się rozpłakać, ale zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać łzy.
-Tylko sobie nie myśl, że sprawa zakończona - powiedziała, odrywając się ode mnie. Znowu przyjęła ten swój rzeczowy ton. - Porozmawiamy o tym jutro, jasne?
   Pokiwałam głową. Było zbyt pięknie. Spojrzałam na Alyson i Daniela.  Aly uśmiechała się do mnie promiennie widocznie zadowolona z mojego powrotu. Daniel miał nieco zaciętą minę. Poprosiłam go, żeby zaniósł mi walizkę do mnie do pokoju. Pokiwał głową i zrobił to bez słowa. Zaczęłam wchodzić za nim po schodach na górę. Przez myśl przeszło mi, że już nic złego nie może się dziś wydarzyć. Ale wtedy mama znowu się odezwała.
-Cassie, ale jedną rzecz wyjaśnijmy sobie teraz.
    Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam głowę w jej kierunku.
-Chyba nie będzie dla ciebie zaskoczeniem - zaczęła - jeśli powiem, że nie chcę cię więcej widzieć z tym chłopakiem, prawda?

______________________

Bezsensowny trochę. :D

Przed swoim wyjazdem opublikuję może jeszcze z jeden albo dwa rozdziały. A w czasie moich wakacji Dominika może coś tu wstawi, zobaczymy :)


Piszcie w komentarzach, co myślicie :>

32 komentarze:

  1. Cudo!!! CUDO:*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cassie, zabronić nam się spotykać, to jak zabronić rzece płynąć, zrozum to w końcu." - awwwwwwww <3

    ale coś mi się wydaje, że to nie będzie takie proste jak się Jus'owi wydawało ;<
    poza tym rozdział cudny <3 już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera, końcówka mnie zasmuciła :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że rozumiem opiekuńczość mamy Cassie to i tak jestem na nią zła :-/ JB jest taki słodki, że awww <3 @Juju_Laugh

    OdpowiedzUsuń
  5. jklkahjkdhfjkahjdhfjk Świetne

    OdpowiedzUsuń
  6. Może zacznę od tego, że uwielbiam Twoje opowiadanie. Nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać w kolejnym rozdziale, co bardzo sobie cenię. A w dodatku fabuła jest inna niż zwykle. Kolejny plus.
    Rozdział podoba mi się, uwielbiam tutaj Justina, jest wspaniały. Szkoda, że jej matka nie pozwoliła się im spotykać, ale tak raczej postąpiłyby wszystkie mamy. Nie mogę doczekać się już kolejnego! :)
    Pozdrawiam i życzę weny, xx.

    I wtedy uświadamiasz sobie, jak łatwo zapomnieć o tym, że życie może runąć w każdej chwili. Że fundamenty naszej codzienności są zbudowane z cienkich patyków, które najmniejszy podmuch wiatru, może przełamać. Zdajesz sobie sprawę, że nie wszystko zawsze pójdzie po Twojej myśli. Że życia nie da się od tak zaplanować. Obojętnie kiedy, obojętnie o jakim czasie - wszystko może się posypać, zostawiając Cię zupełnie samego w tym bezdusznym świecie.

    Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie i liczę na szczery komentarz.
    wanna-be-close.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera..., zabronila im sie spotykac ;((((

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle swietny,tylko ta jej matka jest taka trochę nie halo.....czekam na nn @mrsBieber1301 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam że coś pójdzie nie tak :C
    Oby Cassie udało się przekonać jej mamę do spotykania się z Justinem <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny ! <3 Kocham kocham kocham <3 ! Dawaj jak najszybciej nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. boskie ! mam nadzieje, że jej mama odpuści, ale przypuszczam, że nawet jeśli nie to oni i tak będą się spotykać. :D
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej twój blog został nominowany do The Versatile Blogger zasady znajdziesz na moim blogu : http://beauty-and-a-beat-swag.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. koooocham to opowiadanie!

    masz W I E L K I talent do pisania <3

    OdpowiedzUsuń
  14. poodoba mi się, miło się czyta to opowiadanie, cała historia jest dobra i naprawdę chcę sie czytać więcej, dlatego mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział :)oczywiście zapraszam także do siebie, dopiero zaczynam, ale może coś z tego wyjdzie http://believeinmeshawty.blogspot.com/ . Czekam na rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ś W I E T N Y <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę dodaj 22 rozdział jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesamowity:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kooooocham <3


    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kiedy nowy..

    ps. czekaam zniecierpliwiona :))

    OdpowiedzUsuń
  20. suuuuperowy, tak wgl to ja nie rozumiem ludzi, którym cały czas mówisz, że to NIE JEST tłumaczenie, a oni dalej swoje, Żal..

    OdpowiedzUsuń
  21. TAK CASSIE NA PEWNO POSŁUCHA MAMY.. HAHHAHA.

    OdpowiedzUsuń
  22. Awwwww.... <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam twojego bloga. On jest boski. Ona nie może pozwolić im się nie spotykać oni sa dla siebie stworzeni <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam na http://zwiastunowa-garderoba.blogspot.com
    Wykonujemy tam zwiastuny na bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń