Wpatrywałam się w ten bilet dobre kilka minut. Na początku ogarnęło mnie uczucie pustki. Poczułam się tak, jakby moja mama mnie już nie chciała. Ale później się zdenerwowałam. Mama ponownie uznała, że zadecyduje za mnie, co mam robić. Myślałam, że coś jej uświadomiłam swoim ostatnim wywodem, ale jednak nie. Ujęłam bilet w połowie i rozerwałam go, po czym podniosłam się z fotela.
-Nigdzie. Nie. Lecę - z każdym słowem rwałam bilet na jeszcze mniejsze kawałeczki, aż w końcu rzuciłam je na stolik i wybiegłam z salonu.
Wbiegłam po schodach na górę i z hukiem zatrzasnęłam drzwi do swojego pokoju. Zrozumiałam, że w tym domu już nie ma dla mnie miejsca. Wyciągnęłam telefon i szybko wybrałam numer Justina.
-Co chcesz? Prowadzę.
-Mama odsyła mnie do do Nowego Jorku! - krzyknęłam i wyrzuciłam wolną rękę w powietrze.
-CO?!
Usłyszałam tykanie kierunkowskazu.
-No właśnie to! Dała mi bilet i oznajmiła, że wracam do domu - jęknęłam.
-Co za suka - warknął.
-Ej, nie przesadzaj - zmarszczyłam brwi.
-Naprawdę, wredna...
-Nie kończ - przerwałam. Mama była jaka była, ale nie pozwolę jej obrażać.
-Dobra, spokojnie - wziął głęboki wdech. On mnie uspokaja? - Powiedziałem ci co masz robić, jakby coś się działo.
-Przyjechać do ciebie?
-Brawo - powiedział z nutą kpiny.
-Nie wiem czy uda mi się... czekaj - przerwałam, bo usłyszałam ciche kliknięcie w drzwiach. - Nie... - mruknęłam sama do siebie. Powoli podeszłam do drzwi przekręciłam gałkę, ale one ani drgnęły. - MAMO! - krzyknęłam.
-Co się tam dzieje? - spytał zniecierpliwiony Justin.
Nie odpowiedziałam, tylko szarpałam za drzwi. Mama zamknęła mnie na klucz w moim pokoju. Musiała słyszeć, że zamierzam pojechać do Justina i postanowiła zrobić wszystko, żeby to tego nie dopuścić.
-CO SIĘ DZIEJE?! - krzyknął Justin po raz kolejny.
-Mama zamknęła mnie w pokoju, nie dam rady wyjść - oparłam się plecami o drzwi i zsunęłam się po nich na podłogę.
-Zaraz tam będę - powiedział. Wyczułam, że jest w bojowym nastroju.
-Justin... - jęknęłam, ale on się rozłączył.
Podkuliłam nogi i objęłam je rękoma. Czułam się jak więzień we własnym domu. Nie chciałam spędzić tu ani chwili dłużej, ale nie dałam rady nic zrobić. Z bezradności miałam ochotę się rozpłakać. Wzięłam głęboki wdech, żeby powstrzymać łzy. Jak moja mama mogła mi to robić? Za wszelką cenę chciała mi udowodnić, że będzie tak, jak ona chce. Bałam się tego, co stanie się, kiedy Justin wejdzie do mojego domu. Bałam się awantury, którą uskuteczni, ale jednocześnie miałam nadzieję, że weźmie mnie tego domu wariatów.
Na dworze zaczęło już zmierzchać. Nie zmieniłam swojej pozycji, dopóki nie usłyszałam głośnego trzaśnięcia drzwi na dole. Powoli ustałam i przytknęłam ucho do drzwi, żeby coś usłyszeć.
-Czy ty jesteś normalna?! - krzyczał Justin. Chyba postanowił bez pytania przejść z moją mama na "ty". - Jak mogłaś ją zamknąć?!
-To moja córka i będę robić co chcę!
-MAMO! - wydarł się Daniel.
Serce zaczęło mocniej mi bić. Denerwowało mnie, że na dole odgrywa się kłótnia o mnie, a ja nie mogę w niej uczestniczyć. Do tego w to wszystko zaczyna mieszać się Daniel. Mama coś powiedziała, ale nie usłyszałam co.
-Byłem po twojej stronie, ale przeginasz, po prostu przeginasz - odezwał się Daniel.
-Lepiej go posłuchaj i wypuść Cassie - warknął Justin.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Stwierdziłam, że zachowanie Justina jest świetnym dowodem na to, jak bardzo mnie kocha.
-Cassie. Zostaje. Tutaj - wycedziła mama.
-NIE. Cassie jedzie ze mną albo jedzie ze mną. Nie masz zbyt wielkiego wyboru - zaśmiał się Justin złośliwie. Miałam ochotę uderzyć się otwartą ręką w czoło.
Rozmowa ucichła. Zamarłam w oczekiwaniu na kolejne słowa. Po chwili mama zaczęła coś cicho mówić, niestety tak cicho, że nie słyszałam co. Zirytowałam się.
-Nie pozwolę, żebyś zniszczył moje relacje z Cassie - wybuchła mama
-Kobieto! Sama je niszczysz, rozumiesz? - jęknął Justin. Ona już wybrała, a ty albo możesz pogodzić się z jej wyborem i dać mi klucz, albo zamówić nowe drzwi, bo stare za moment wyważę.
-DOBRA! - krzyknęła mama. - Dobra.
-Dziękuję - syknął Justin.
Słyszałam jego ciężkie kroki na schodach. Odsunęłam się do tyłu, kiedy usłyszałam znaczące kliknięcie w drzwiach.
-Justin - westchnęłam i rzuciłam mu się na szyję.
Justin pogładził mnie jedną ręką po plecach, plątając mi włosy, które miałam rozpuszczone.
-Nawet nie zdążyłaś się rozpakować - mruknął. Cały czas był zirytowany.
Zaśmiałam się lekko. Walizka, którą przywiozłam z Los Angeles dalej walała się na podłodze. Wyciągnęłam z niej tylko kosmetyczkę. I całe szczęście, bo nie musiałam się znowu pakować.
-Chodź, jedziemy - Justin oderwał się ode mnie.
Pokiwałam głową. Zebrałam z łóżka kosmetyczkę i wepchałam ją do walizki. Zapięłam ją z pomocą Justina. Wprawdzie większość rzeczy z walizki była już brudna, ale liczyłam na to, że będę mogła je wyprać u Justina. Justin zniósł walizkę po schodach, a ja snułam się za nim ze spuszczoną głową. Nie czułam żalu, że opuszczam ten dom. Żal mi było tego, że to wszystko tak się potoczyło. Wiedziałam, że u Justina będzie mi lepiej, ale czułam, że przez tę całą sytuację tracę mamę.
-Cassie - usłyszałam stłumiony głos Daniela. Stał w holu przy drzwiach wejściowych, przez które przed chwilą wyszedł Justin. - Przepraszam, że tak wyszło.
-Ty nie masz za co - przytuliłam go mocno. - Będę dzwonić.
Daniel pokiwał smętnie głową. Wyszłam z domu. Justin siedział już w samochodzie. Ledwo zamknęłam drzwi auta, a on natychmiast ruszył.
-Przestań! - syknęłam.
-Co?! - krzyknął.
-Przestań się denerwować! - jęknęłam. Widziałam w jego oczach, że kłótnia z moją mamą wyprowadziła go z równowagi. Dawno nie widziałam go tak wkurzonego.
-Jak ja mam się nie denerwować!? Twoja matka jest chora psychicznie, rozumiesz? - popukał się w czoło. - A ty musisz być idiotką, skoro tego nie widzisz - mruknął.
Zapadła cisza. Oparłam łokieć o drzwi samochodu i poczułam się niesamowicie głupio. Odzwyczaiłam się od jego wyzywania. Justinowi nie zdarzyło się mówić takich rzeczy w odkąd oficjalnie stwierdziliśmy, że będziemy razem. I teraz zabolało mnie to odrobinę bardziej niż na początku naszej znajomości.
-Chyba nie muszę ci mówić - odezwał się po chwili, już spokojniej - że tak...
-Nie myślisz - dokończyłam. - Tak, wiem. W porządku - mruknęłam i uśmiechnęłam się do niego blado.
Justin pokiwał powoli głową i ponownie skupił się się na prowadzeniu. Przegryzłam wargę. To nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz, kiedy Justin nie zapanował nad emocjami.
Nie minęło dziesięć minut, a Justin zatrzymał samochód pod swoim blokiem. Justin nie ruszał się z miejsca, więc pierwsza wysiadłam i podeszłam do bagażnika i chciałam wyjąć walizkę, ale Justin mnie ubiegł. Kiedy wchodziliśmy po klatce schodowej, przyszło mi coś do głowy. Chciałam mu zadać pewne pytanie, ale się wstrzymałam.
U Justina byłam jeden raz. Miałam wtedy przekonać jego ojca, że Justin nie jest taki zły. Skończyło się na tym, że pokłócił się z Colleen. Ale teraz byłam tu w innym charakterze. Miałam tam zamieszkać. Czułam się dziwnie, przekraczając próg mieszkania.
-Wprawdzie nie jest to willa, ale może przeżyjesz - powiedział Justin, nieco kąśliwie.
-Musisz? - zmrużyłam oczy.
Wargi Justina zacisnęły się w wąską kreskę. Przeszedł do kuchni. Zapalił łokciem światło. Poszłam za nim.
-Justin, mogę cię o coś spytać? - usiadłam na drewnianym krześle przy małym, dwuosobowym stoliku.
-Pytaj - westchnął i otworzył lodówkę.
-Gdzie jest twoja mama? - wypaliłam.
Justin zastygł pochylony nad lodówką. Powoli odwrócił głowę w moją stornę z gniewnym spojrzeniem.
-Nie powinnaś o to pytać - mruknął.
__________________
Dałyście się nabrać, jeżeli myślałyście, że wspaniała autorka tego opowiadania zostawi was na tyle czasu bez rozdziału. :D
Kolejny dodam wam prawdopodobnie w środę jeśli będziecie komentować, a potem już wraca zacna autorka i będzie sama dodawać. :)
Także wiecie co macie robić... :)
~Dominika aka ustalaczka
~Dominika aka ustalaczka
<3
OdpowiedzUsuńBosze... jaki Justin w tym rozdziale był... nie wiem jak Go nazwać. to było po prostu... AAAAAAAAA! <3 uwielbiam to, po prostu to uwielbiam! <3 hahah już się nie mogę doczekać NN i tego, co się w nim wydarzy <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
mhdfgnvdjkb <3 kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńCiszę się jednak że są rozdział <3 A rozdział meega *__* !
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial *-*
OdpowiedzUsuńCudowny :) Zastanawia mnie teraz co z jego mamą :o
OdpowiedzUsuńDobrze że nie wyjechała do Nowego Jorku :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Justin jej opowie co z jego mamą :o
Looove <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńOo a juz myslalam ze tak dlugo nie bedzie rozdzialu a tu taka niespodzianka. ;)
OdpowiedzUsuńnie powinna....i co dalej ??? ajj, ciekawie, coraz bardziej ;d czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńEj noo.. W takim momencie?!?! Serioo..? ;-;... Jakbyś widziała moją mine jak weszłam na tego bloga i zobaczyłam, że jest 23 rozdział.. haha, byłam przekonana, że nie będzie rozdziału, a tu 23.. Ale ten rozdział jest cudowny, Justin był taki słodki *-* ♥ Zeleży mu na Cassie ♥ Ale ta końcówka trochę mnie zaniepokoiła, teraz będzie pewnie się działo. Ohhh *-* Już się nie mogę doczekać ♥
OdpowiedzUsuńteraz ty to masz wyczucie czasu !!!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie, kocham ciebie asdfghjkl
OdpowiedzUsuńps.Nominowałam Cię do 'The Versatile Blogger' więcej na http://tlumaczenie-locked-up.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html?zx=d83ff1e172b5f73c
Oooo ciekawe co teraz zrobi
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCuudny xoxo
OdpowiedzUsuńej no, dlaczego musiało skończyć się w takim momencie ?! ; (
OdpowiedzUsuńale i tak cieszę się, że pojawił się kolejny rozdział, który jak zawsze jest cudowny. ;)
Świetnee. <33
OdpowiedzUsuńŚwietne x
OdpowiedzUsuńswietny :DD
OdpowiedzUsuńNajlepszy, więcej, więcej,,my Cię tu kochamy, haha <3 JEsteś świetna, najlepsza!
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział aLJnfnfnsdfsv <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńgytfrhudjeskgvtfbdnm
OdpowiedzUsuńTo jest świetne nie moge sie doczekac następnego :)!
OdpowiedzUsuńAwwwww.... <3 Następny błagamm ! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy bd nowy? Już nie mg się doczekać.
OdpowiedzUsuńdobrze, że mama Cassie odpusciła...
OdpowiedzUsuń