9 sierpnia 2013

Rozdział 26

     Kiedy tylko weszłam na klatkę schodową, Evan poszedł w niepamięć. Zaczęłam zastanawiać się czy Justin już wrócił i czy wszystko z nim w porządku. Po schodach wbiegłam najszybciej, jak się dało. Szarpnęłam za klamkę drzwi mieszkania Justina. Były otwarte.
-Justin? - zawołałam.
-W kuchni - odkrzyknął zachrypnięty.
    Rzuciłam torebkę na szafkę w przedpokoju i szybkim krokiem przeszłam do kuchni. Justin nalewał gorącej wody z czajnika do kubka, z którego zwisał sznurek od torebki herbaty. Pośpiesznie obejrzałam go od stóp do głowy, z ulgą stwierdzając, że nigdzie nie ma plam krwi.
-Zrobić ci też? - powiedział z trudem.
-Nie. Co ci się stało? - spytałam, zdziwiona tym, w jaki sposób mówi.
-Za dużo krzyku - powiedział najciszej jak tylko mógł - Zdarłem gardło.
     Dobrze, że tylko to.
     Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam opowiadać o tym, jak nudno było na kolacji. Zgrabnie ominęłam fakt, że mama planuje wyswatać mnie z Evanem. Byłby zazdrosny, a przecież niepotrzebnie.
-Co będziemy jutro robić? - spytałam, przypominając sobie o jego wcześniejszej obietnicy.
-Zobaczysz - wychrypiał.
     Wygięłam usta w podkówkę, ale nie męczyłam go dłużej.
***
      Już od ósmej wierciłam się w łóżku, czekając aż Justin w końcu się obudzi. Nie mogłam się doczekać naszego wyjątkowego dnia. Doszłam do wniosku, że Justin miał rację i straciliśmy sporo czasu na niepotrzebne przepychanki z moją mamą. A w końcu te wakacje miały być nasze. Zmarnowaliśmy te kilkanaście dni. Zaczęłam budzić Justina, nie chcąc stracić kolejnych godzin na jego spanie.
-O co ci chodzi? - jęknął, dalej zachrypnięty.
-Wstawiaj, obiecałeś mi wyjątkowy dzień - potrząsnęłam jego ramię.
-To moze poczekać z godzinę... albo dwie - Justin przewrócił się na drugi bok, plecami do mnie.
-Nie - zawołałam. Podciągnęłam się na rękach i spróbowałam się położyć na boku Justina, chcąc go przygnieść, by nie mógł zasnąć.
-CASSIE  - krzyknął, ale jego głos był stłumiony, przez moje włosy, które dziwnym trafem znalazły się w jego ustach.
-Trzeba było wstać - wydyszałam. Było mi ciężko utrzymać się w tej pozycji.
    Justin złapał mnie jedną ręką w tali i ściągnął z siebie. Sam się odsunął, żebym mogła opaść na miejsce, w którym leżał i zawisł nade mną, podtrzymując się na rękach.
-I co? - zaśmiał się. Jego srebrny łańcuszek zawisł w powietrzu między nami, muskając delikatnie mój dekolt
-Nic - uśmiechnęłam się i pociągnęłam palcem za łańcuszek, zmuszając Justina by przyległ do moich ust.
     Justin zaśmiał mi się w usta. Chciałam go przekręcić tak, żeby być nad nim, ale odwróciłam się w złą stronę i Justin ześlizgnął się z łóżka, uderzając plecami o podłogę, a ja wylądowałam na jego brzuchu. Odległość między łóżkiem, a podłogą wynosiła może z dziesięć centymetrów, więc Justin nawet nie poczuł upadku, ale oboje zaczęliśmy się śmiać, przerywając pocałunek.
-Coś ci nie wyszło - powiedział i próbował się podnieść.
-Oj tam - podparłam się na rękach i podniosłam się. Justin westchnął z ulgą, kiedy z niego zeszłam.
-Ciężka jesteś - powiedział.
-No wiesz - żachnęłam.
-Dobra - Justin podniósł się do pozycji siedzącej. - Zbieraj się.
-Nie, dopóki mi nie powiesz gdzie jedziemy - udałam obrażoną i złożyłam ręce na piersi.
-Poskakać - oznajmił wymijająco.
-Co? - nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
     Ale Justin tylko się uśmiechnął, wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie zaskoczoną na podłodze.
***
-Jezus Maria - wyszeptałam, kiedy Justin zatrzymał samochód pod budynkiem z napisem "Ośrodek Skoków Spadochronowych". - Justin, ty chyba nie chcesz skoczyć, prawda?
-Ja nie - zaśmiał się i wyciągnął kluczyk ze stacyjki - Oboje wyskoczymy.
     Zaśmiałam się. Ja. Skakać. Ze. Spadochronem. Ta, jasne.  Spojrzałam na Justina. Patrzył na mnie wzorkiem mówiącym "ja nie żartuję".
-Justin, ty chyba chory jesteś - parsknęłam. - Nie będę skakać - powiedziałam spokojnie.
-Skoczysz, skoczysz - odparł pewny siebie.
-Nie - cały czas zachowywałam spokój. Przecież do niczego mnie nie zmusi.
-Wykupiłem już skok tandemowy, więc...
-Jaki?
-Tandemowy - powtórzył. Spojrzałam na niego pytająco. Ta nazwa kompletnie nic mi nie mówiła. - To specjalny skok dla początkujących, z instruktorem, z którym będziesz spięta uprzężą - wyjaśnił.
     Pokiwałam głową, dalej przekonana, że nie skoczę.
-Tylko że tym razem instruktorem będę ja - uśmiechnął się Justin. - Skoczymy razem, rozumiesz?
-Tak można? - zdziwiłam się.
-Nie - parsknął. - Ale znam... kolesia, który to załatwił.
-Jakiego... a zresztą nieważne - westchnęłam. - Ja nie skoczę i już.
-Boże, chciałem ci zrobić niespodziankę - zaczął szorstko - chciałem, żebyś przeżyła coś wyjątkowego, żebyśmy razem przeżyli, ale skoro nie chcesz to... Skoczę sam. Znowu.
      Jeszcze przed chwilą byłam przekonana, że nie skoczę, nawet o tym nie myślałam. Tak postanowiłam i już. Ale kiedy widziałam jak bardzo Justinowi na tym zależy, doszłam do wniosku, że to może być świetna przygoda.
-A co jeśli spadochron się nie otworzy? - spanikowałam.
-To umrzemy razem - prychnął. - Skakałem tu milion razy i jeszcze żyję, jak widzisz.
     Zawahałam się. Nigdy nie przypuszczałam, że przyjdzie mi się zastanawiać, czy skok ze spadochronem będzie dobrym pomysłem. Nigdy o tym nie myślałam, nigdy nie wyobrażałam sobie siebie lecącej w powietrzu. Nie marzyłam o sportach ekstremalnych. Nigdy nie czułam się na tyle odważna. Ale zawsze z Justinem czułam się bardzo bezpieczna, więc dlaczego miałabym nie spróbować?
-Okej - westchnęłam. - Jeszcze pewnie stchórzę milion razy, ale dobra. Chodźmy - wysiadłam z samochodu.
     Justin uśmiechnął się pod nosem i również wysiadł z auta. Wziął mnie za rękę i poprowadził do wejścia budynku. Wchodząc do sali szkoleniowej, w której miałam przejść kilkuminutowy kurs, zrobiłam się coraz bardziej spanikowana. Moja dłoń zrobiła się tak mokra, że Justin ją puścił. Instruktor zaczął wymieniać wszystkie zasady zachowania się w helikopterze, ale wszystko, co mówił jednym uchem mi wpadło,  a drugim wypadło. Justin mimo tego, że wielokrotnie już skakał, musiał zapoznać się z obowiązkami instruktora, podczas skoku. Załoga dała nam kombinezony w tych samych kolorach. Nie pamiętałam samej drogi do helikoptera. Cały czas patrzyłam w dół i to Justin mnie prowadził. Na pokładzie miałam nogi jak z waty.
-Justin, ile tu jest metrów? - spytałam cicho.
-Cztery tysiące - odparł spokojnie.
    ILE?
-Eh... Justin, ja nie skoczę - jęknęłam.
    Ale nikt mnie nie słuchał. Miałam wrażenie, że moje serce podskoczyło mi aż do przełyku. Kiedy załoga przypinała tył mojego kombinezonu do klatki piersiowej Justina, czułam, jakbym za chwilę miała zwymiotować.
-Gotowi? - spytał członek ekipy.
-Tak.
-NIE - wykrzyknęłam.
    Justin popchnął mnie do krawędzi pokładu. Spojrzałam w dół. Pod nami były tysiące hektarów łąk i pól. Nigdy nie miałam lęku wysokości, ale tym razem zakręciło mi się w głowie.
-Będę rzygać - krzyknęłam do niego.
-Uspokój się, będzie dobrze - szepnął mi do ucha Justin. - Cały czas będę z tobą.
    Pokiwałam głową, ale jego słowa ani trochę mnie nie uspokoiły.
-Pamiętaj, Justin. Za pięćdziesiąt sekund musisz otworzyć spadochron - członek ekipy dał mu ostatnią wskazówkę.
-Jasne.
-Już czas - krzyknął ktoś inny.
-Co?! NIE! Nie jestem gotowa!
    Justin złapał mnie w tali i lekko popchnął, sprawiając, że ześlizgnęłam się z krawędzi pokładu helikoptera. Krzyknęłam, ile miałam sił w płucach. Zacisnęłam powieki. Justin trzymał mnie kurczowo za brzuch. Pędziliśmy z zawrotną prędkością. Wiatr był tak ostry, że myślałam, że oderwie mi skórę od kości. Nie przestawałam krzyczeć. Czułam się jakbym miała zaraz umrzeć, ale... podobało mi się to. Podobało mi się uczucie swobodnego spadania i świadomość, że jeśli dziwnym trafem spadochron się nie otworzy, to umrę razem z Justinem.
    Jezu, o czym ja myślę?
    Nagle podbiliśmy do góry. Justin otworzył spadochron. Poczułam niesamowitą ulgę, że jednak jeszcze trochę pożyjemy. Otworzyłam oczy i obejrzałam się na niego. Był cały czas uśmiechnięty.
-Jak tam? - krzyknął.
-Super - pisnęłam.
-Kocham cię, Cassie - wykrzyknął.
-Ja ciebie też!
    Wyrzuciłam ręce w powietrze tak, jakbym leciała o własnych siłach. Justin chwycił moje dłonie i szybowaliśmy razem. Czułam się niesamowicie wolna i spokojna. Zerknęłam na dół. Ziemia była coraz bliżej. Właściwie, na moje oko, dzieliło nas od niej nie więcej niż sto metrów. Żałowałam, że nasza przygoda tak szybko się skończyła. Justin puścił moje ręce i zaczął przygotowywać spadochron do lądowania. Po nie więcej niż minucie stopami dotknęłam ziemi, ale zaraz się od niej odbiłam. Przelecieliśmy jeszcze kilka metrów w poziomie, aż w końcu, upadłam miękko na trawę. Justin odpiął uprząż i sam wylądował obok mnie, a zanim pokładły się fałdy czerwonego spadochronu.
-To był - wydyszałam - zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu.

____________________

Słaby ten rozdział. 

Szczerze mówiąc... nie chce mi się już pisać. Coś mi się wydaje, że opublikuję jeszcze 3-4 rozdziały i kończę :)


Piszcie na tt, jesli chcecie być powiadamiane i skomentujcie rozdział - chcę wiedzieć, co myślicie. :)

33 komentarze:

  1. ej to jest świetne. podoba mi się :c musisz to pisać ;c kocham to opowiadanie ;C

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww . Słodko <3
    Proszę, nie kończ pisać bo masz do tego wielki talent i nie zmarnuj go.. Cudownie piszesz, więc pisz dalej bo masz niesamowite pomysły na rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie koncz, proszex<3 tak bardzo kocham to opowiadanie!! l;) i cb rowniez! :D ciekawy rozdzial , nie spodziewalam sie tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie jest słaby jest bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku jaki cudowny rozdział <3 COO jak to 3-4 rozdziały ;? nie może tak być!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajefajny rozdzial *-* nie nie koncz :CCCC NIEEEE!! ;CCCC

    OdpowiedzUsuń
  7. ej, to nie jest słabe! to jest cudowne! <3 skok ze spadochronem? też chcę! <3

    jak to 3-4 rozdziały?! nie! nie pozwalam! ;<

    (ale uszanuję Twoją decyzję, nie możemy Cię zmuszać do pisania, bo pisanie z przymusu nie jest dobre.)

    mimo wszystko czekam na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę nie kończ, ubóstwim to opowiadanie ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Xhkxkrhoxkxv *.* on jest taki słodki *.*
    JESTEM U Z A L E Z N I O N A OD TEGO OPOWIADANIA I JESLI SKOŃCZYSZ JE PISAC TO CHYBA UMRĘ. BLAGAM. NIE ROB TEGO ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czemu ale Cassie i Justin dla mnie zachowuja sie bardziej jak przyjaciele niz para :/ ake rozdzial fajny

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę nie kończ nieeeeeeeee ja tego nie przeżyje KOCHAM TO

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowiadanie jest cudowne, a z każdym rozdziałem coraz ciekawsze. Gdy się je czyta człowiek jest nim pochłonięty na maksa i nie chce się od niego odrywać. Nie kończ tak szybko tego opowiadania, bo ono naprawdę jest świetne i powinno być kontynuowane.
    Mam nadzieję, że jednak zdecydujesz się je kontynuować, ale jeśli Twoja decyzja będzie inna to to zrozumiem. ; )
    Powodzenia w dalszym pisaniu i dużo weny, bo to najważniejsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie kończ proszeeeeee...........

    OdpowiedzUsuń
  14. To opowiadanie jest świetne, zalicza się do moich ulubionych.
    Nie chce że byś kończyła to opowiadanie, ale jesli to zrobisz to cię zrozumiem :)
    Jeszcze raz świetny rozdział i życzę powodzenia przy następnych rozdziałach <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaki? Słaby? Jaja sobie robisz? To jest świetne!
    Nie chcę, żebyś kończyła, ale nie będę Cię zmuszać do pisania, bo pisanie z przymusu nie jest "zdrowe". :)

    @happymadnessx

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja Ci dam 3-4 rozdziały! Jakoś na początku opowiadania pisałaś, że 20 rozdziałów to będzie dopiero początek i że opowiadanie będzie długie, więc tego się trzymaj! Proszę *robi słodkie oczka* :D
    A ten rozdział wcale nie jest słaby. Jest świetny. Już mówiłam, że zakochałam się w tym opowiadaniu. Rozdział był słodki, o! Też bym sobie skoczyła z ukochanym <3
    Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  17. rozdział jest po prostu świetny asdfghjk

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie kończ pisać tego wspaniałego opowiadania. ;)

    Świetny rozdział, taki awwwww. *_*

    OdpowiedzUsuń
  19. nie kończ tego djsiodsai
    a ten rozdział jest po prostu dhausidhasuidgasuidgasuidgaiugdaudusadisgd;saidasdua
    matko zawsze chciałąm skoczyć ze spadochronem
    i
    jeszcze
    z
    chłopakiem
    o
    matko
    dsaidaosdjaioshdiaohdiasodha

    OdpowiedzUsuń
  20. szkoda będzie jak skończysz.. bardzo fajne jest to opowiadanie i wciągające :)zastanów się jeszcze nad tym proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  21. ty sobie chyba żartujesz, prawda? jak to nie chce się tobie pisać? jakie 3-4 rozdziały? musisz się wziąść? w garść laska noo. to opowiadanie jest takie adjskadjkdfkskdfnfj. Justin jest taki koooochany <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Opowaidanie całkiem spoko, tylko te rozdziały są bardzo krótkie, a szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  23. oby więcej takich fajnych dni i oby więcej Justina i Cassie bo czasami czuje niedosyt jesli o nich chodzi, niby są razem ale takie to krótkie i nijakie chwilami, a skoro się kochają i mają tylko tyle czasu powinni korzystać z tego jak najlepiej, tak jak na przykład teraz ;d ogólnie podoba mi sie jak zwykle i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  24. rozdział wspaniały! :) uwielbiam tego bloga i błagam cię, nie kończ go, wiem że jest ci ciężko, ale jest świetny i historia którą wymyśliłaś jest niesamowita, błagam nie kończ, kocham cię :)- Ola

    OdpowiedzUsuń
  25. SZkoda że jeszcze parę rozdziałów .Najbardziej uwielbiam tego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniały ten rozdział, na prawdę niesamowity, podoba mi się w jaki sposób piszesz. Nie chciałabym, abyś tak szybko kończyła, no ale to Twoja decyzja :c. Kocham tego bloga c;

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziewczyno NIE KASUJ BLOGA I PISZ DALEJ, SŁUCHAJ PRZECZYTAŁAM DZIŚ WSZYSTKIE ROZDZIAŁY I TO OPOWIADANIE JEST NIESAMOWITE, KOCHAM <3 BLAGAM PISZ DALEJ, NA PEWNO BĘDĘ CZYTAĆ, PROSZĘEEEE ;3 CZEKAM NA NASTĘPNY <3 JEŚLI MOZESZ INGORMUJ NNIE NA TT @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  28. najlepsze opowiadanie ever!! Proszę, nie kończ go ;-*

    OdpowiedzUsuń
  29. Kocham kocham kocham kocham kocham kocham !!!!!!!!! Błagam nie kończ tego !! To jest takie ciekawe !!! Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i nie mogę się doczekać następnych !!! Czekam :)
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Ej no proszę nie przestawaj pisać ;'c

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie mozesz przestac <3 Rozdzial jest swietny jak i cale opowiadanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  32. No gdzie ten rozdział ?! Ja sie pytam. Cudo ! *_* believe in yourself. Słowa Justina. Nie zapomnij .

    OdpowiedzUsuń