17 sierpnia 2013

Rozdział 27

     Kiedy tylko wyszliśmy z ośrodka, Justin zaproponował, że pojedziemy na obiad. Właściwie miałam w sobie zbyt wiele emocji, żeby cokolwiek przełknąć, ale było już popołudnie, a ja od śniadania nic nie jadłam.
-Nie przeżywaj już tak - zaśmiał się Justin, na chwilę odrywając wzrok od drogi, żeby zmierzyć mnie rozbawionym spojrzeniem.
      Ta, łatwo powiedzieć. Justin musiał naprawdę dużo razy skakać, skoro nie pamiętał jak to jest po pierwszym razie. Ja cały czas żyłam tym skokiem i nie mogłam się nacieszyć myślą, że latałam.
-Justin, jak ja ci dziękuję, że mnie namówiłeś - mówiłam entuzjastycznie.
-Wiedziałem, że jeszcze będziesz mi za to dziękować!
-Powiedz mi - odgarnęłam włosy za ucho - wiedziałeś, że się zgodzę, prawda?
-Jasne, że tak - odparł pewnie.
-Tak, tak  - zaironizowałam. - Byłeś wkurzony.
-Nie byłem... ja udawałem.
     Roześmiałam się.
-Jesteś głupi, wiesz?
-Ty też, wiesz?
     Oboje się zaśmialiśmy. Justin zaparkował przed restauracją. Przypomniałam sobie, że to ta sama knajpka, w której, a raczej przed którą, rozmawiałam z Justinem
    (...)Właśnie włączał się GPS, kiedy ktoś podbił moją rękę, w której trzymałam telefon. Pisnęłam, ale męska dłoń już trzymała mojego iPhone w dłoni. 
-Uważaj, strasznie łatwo cię obrabować - usłyszałam spokojny, ale radosny głos. 
    W panice spojrzałam na złodzieja. To był Justin. 
    Zaśmiałam się na to wspomnienie. Niewiarygodne ile od tego czasu się zmieniło. Jakby mi ktoś wtedy powiedział, że  wyjadę z nim do Los Angeles i obiecamy sobie być razem sześćdziesiąt pięć dni, to bym wyśmiała.
-Cassie? - spojrzał na mnie. - Tak się zastanawiam...
-Co?
-Czy ty umiesz prowadzić?
     Wydęłam wargi. Trafił w mój czuły punkt.
-Może - odparłam sucho.
-Nie umiesz! - parsknął śmiechem.
-Umiem! - zaoponowałam. - Po prostu... ci instruktorzy się na mnie nie poznali... Cztery razy.
    Justin ponownie wybuchnął śmiechem. Zawstydziłam się. Prawo jazdy próbowałam zdać od szesnastego roku życia. Nigdy nikomu o tym nie wspominałam, bo przecież nie było się czym chwalić.
-Przestań - próbowałam go uciszyć.
-Daj spokój. Jak można oblać cztery razy?!
-Miałam. Kiepskich. Instruktorów - wycedziłam.
-Jasne - Justin ponownie zachichotał. - To co powiesz, jeśli zaczniesz się uczyć pod okiem prawdziwego fachowca?
-Czyli kogo? - spytałam z udawanym zaciekawianiem.
     Justin spojrzał na mnie spode łba. Zaśmiałam się.
-Naprawdę chcesz mnie uczyć jeździć?
-Jasne - wzruszył ramionami. - Jutro pierwsza lekcja - oznajmił i zaczął wysiadać z auta.
    Ja również wysiadłam i już po chwili szliśmy w kierunku wejścia do restauracji.
-Tak, ale najpierw pojedziemy na zakupy - powiedziałam. Justin spojrzał na mnie pytająco. - Naprawdę nie mam pojęcia jakim cudem tyle czasu przeżyliśmy z kompletnie pustą lodówką.
***
    Następnego dnia zadzwoniła do mnie Aly z prośbą o spotkanie. Domyśliłam się, że chce pogadać o Danielu. Było mi to na rękę, bo podczas kolacji u mamy nie miałam czasu ją o to wypytać, a przecież byłam ciekawa jak i kiedy to się zaczęło
-Będziemy musieli przełożyć naszą lekcję jazdy - powiedziałam z udawanym smutkiem. - Umówiłam się na dzisiaj z Alyson - upuściłam telefon na sofę, między nas.
-O nie, nie, nie - Justin pokręcił głową. - Już prędzej na te zakupy nie pojedziemy - zaśmiał się.
-Justin - przeciągnęłam "u". - Ja bym chciała, żebyś mi gotował, a tobie nawet się nie chce jechać po zakupy!
-Ja mam ci gotować? - spytał rozbawiony. - Chyba żartujesz.
-A co, nie umiesz? - uśmiechnęłam się.
-Umiem - powiedział pewny siebie. - Umiem tak, jak ty umiesz prowadzić.
-Ooo, kochanie, to ja oczekuję jakiejś uczy królewskiej, bo jeżdżę świetnie.
-Dlatego nie masz prawa jazdy, tak?
-Nie poznali się na mnie, okej?
     Justin zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu sygnał jego telefonu.
-O Jeeeezu - jęknął, kiedy spojrzał na wyświetlacz, ale po chwili przyłożył telefon do ucha. - Nie mam teraz czasu.... JAKI POŻAR? - poderwał się z miejsca i zaczął chodzić po salonie. Patrzyłam na niego zaniepokojona. - Tak, teraz znajdę czas - syknął zirytowany. - Zaraz będę - rozłączył się.
-Co się stało? - spytałam pośpiesznie. - Jaki pożar?
-Ugh, Cassie - Justin zniecierpliwiony przeszedł po przedpokoju. Poszłam za nim. - Potem, dobra? - wsunął prędko stopy w swoje adidasy, pomacał kieszeń w poszukiwaniu kluczyka od samochodu i wyszedł.
    Pokręciłam głową zdezorientowana. Nie chciałam martwić się na zapas, ale miałam nadzieję, że nie wpakował się w coś głupiego czy niebezpiecznego.  Westchnęłam. Miałam jeszcze kilka godzin do spotkania z Alyson, więc stwierdziłam, że nie będę się nudzić sama w mieszkaniu, tylko zrobię coś pożytecznego. Chwyciłam swoją torebkę, założyłam niebieskie japonki i wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Justin  
    Jechałem tak szybko, jak na to pozwalały miejskie warunki. Musiałem jak najszybciej znaleźć się w magazynie, w którym wybuchł pożar. Dojechawszy na miejsce, dostrzegłem kilku znajomych mi chłopaków patrzących na kompletnie zniszczony od pożaru budynek.  Ledwo zatrzymałem auto, a już wybiegłem w kierunku chłopaków, zostawiając drzwi samochodu szeroko otwarte.
-Co się, kurwa, stało?! - krzyknąłem.
     Nikt mi nie odpowiedział. Chwyciłem chłopaka, który stał najbliżej mnie - chyba miał na imię Gav - za ramię i zmusiłem, żeby nam nie spojrzał.
-Co się stało? - powtórzyłem.
-Ktoś włamał się do magazynu - wykrztusił.
-Ukradli nam całe zapasy... - dodał Colin, stojący obok nas. - A potem nas podpalili....
-A po co dzwoniliście do mnie? - spytałem, coraz bardziej zdenerwowany. Wolałem, żeby nikt nie mieszał mnie w sprawy gangu, któremu kiedyś pomagałem.
-Bo możesz mieć z tym coś wspólnego - usłyszałem za sobą.
     Nawet nie usłyszałem, kiedy pod magazyn podjechało czarne BMW, a z niego wysiadł mężczyzna po pięćdziesiątce z mnóstwem siwych włosów zaczesanych do tyłu, podpierając się na lasce.
-O co ci chodzi, Steve? - warknąłem w jego stronę.
-Ty już dobrze wiesz, o co chodzi - dreptał powoli w moim kierunku. - Wszyscy dobrze wiedzą, że miałeś z tym... problemy.
    Zacisnąłem ręce w pięści. Miałem wielką ochotę przywalić mu za wypominanie mi głupot, które kiedyś robiłem.
-Do reszty cię pojebało? - wycedziłem.
-Posłuchaj - Steve przyjął szorstki ton. - Jeśli dowiem się, że maczałeś w tym palce, to zapłacisz mi za to, rozumiesz?
    Milczałem.
-Pytam czy rozumiesz - powtórzył wymownie.
   Pokiwałem głową i zacisnąłem wargi. Nawet nie miałem odwagi mu odpyskować. Czy ja zawsze muszę wpakować się w jakieś gówno?
Cassie
    W Nowym Jorku zawsze to ja musiałam robić zakupy. Tata nigdy nie miał do tego głowy, a Daniel zawsze zapominał kupić połowę rzeczy, mimo że miał listę. Ale ja nawet polubiłam chodzenie po supermarketach. Tym razem też to robiłam. Od co najmniej półgodziny siedziałam w sklepie, robiąc zakupy dla mnie i Justina. Mój koszyk był wypełniony po brzegi i nie miałam pojęcia jak uda mi się dojść do mieszkania. Stojąc przy kasie dostrzegłam kolegę mojej mamy, którego poznałam u niej na kolacji. Stał dosyć daleko, więc tylko skinęłam głowa na przywitanie i zaczęłam pakować produkty do plastikowych torebek.
-Jesteś sama? - usłyszałam.
    Odwróciłam głowę i zobaczyłam Edwina przy sobie.
-Oh, tak.
-Pomogę ci. Odwiozę cię do domu - uśmiechnął się.
-Nie, nie trzeba. Mieszkam dziesięć minut drogi stąd - odparłam uprzejmie.
-Cassie, twoja mama nie dałaby mi spokoju, jakby dowiedziała, że zostawiłem cię z kilkoma torbami zakupów - Edwin zaczął zabierać zapakowane już reklamówki. Chciałam zaprotestować, ale zaczął iść w kierunku wyjścia. - Czekam przy aucie! - zawołał tylko.
    Uśmiechnęłam się do niego i  z powrotem odwróciłam do kasjerki. Zapłaciłam za zakupy i zabrałam ostatnią reklamówkę, która została. Wyszłam na zewnątrz i od razu dostrzegłam znajomy mi samochód, którym Evan podwoził mnie do domu. Zapakowaliśmy zakupy do bagażnika i już po chwili wyjechaliśmy na główną ulicę Denver.
-Gdzie cię podwieźć? - spytał.
    Podałam mu adres mieszkania Justina.
-To rzeczywiście niedaleko.
-No właśnie. Niepotrzebnie robię kłopot - uśmiechnęłam się.
-Daj spokój - zaśmiał się. - To prawda, że mieszkasz z chłopakiem? - spytał po dłużej chwili ciszy. Dlaczego wszystkich to tak obchodzi?!
-Tak - westchnęłam. - Od kilku dni.
-Dlaczego? Jeśli mogę wiedzieć - dodał szybko.
-No... a dlaczego nie?
-Nie wiem... Według mnie taka młoda dziewczyna nie powinna mieszkać sama z chłopakiem...
    Chciałam coś odpowiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język. To nie był Evan, któremu mogłam powiedzieć, żeby spadał. Dla Edwina musiałam być miła. Na szczęście po kilku chwilach podjechaliśmy pod blok Justina.
-To tu? - spytał. Pokiwałam głową. - Pomogę ci zanieść...
-Nie, nie - przerwałam mu. - Mój chłopak tam stoi - powiedziałam z uśmiechem, bo dostrzegłam Justina przed klatką schodową, trzymającego papierosa w dłoni.
     Zdziwiłam się nieco, bo nigdy nie widziałam, żeby Justin palił, ale przed Edwinem udawałam, że nic się nie dzieje. Jeszcze powiedziałby coś mamie. Pomógł mi wyjąć zakupy z bagażnika, ale te kilka metrów do Justina musiałam przejść sama. Ciężko dysząc, podeszłam do niego.
-Co ty robisz? - postawiłam zakupy koło jego nóg.
    Justin nie odpowiedział od razu, tylko zaciągnął jeszcze raz papierosa, a potem wypuścił z ust dym. Pomachałam sobie ręką przed nosem, chcąc odgonić szare obłoki.
-Chyba mam kłopoty.

________________

Oezu, moje pierwsze Justin's POV wyszło po prostu strasznie, hahahaha.

Spróbuję dociągnąć to opowiadanie do końca. :) Pewnie wyjdzie mi kiepsko, ale chyba głupio zrobię, jeśli zostawię je w połowie.


Piszcie na tt, jeśli chcecie być powiadamiane. 

29 komentarzy:

  1. Jestem piersza! ;) Świetny rozdział!! Czekam na kolejny. Błagam pisz drugą część tego opowiadania, ja to uwielbiam ;p W pół dnia przeczytałam dziś wszystki rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle genialny :) pierwsze Justin's POV nie jest straszne, jest bardzo dobrze napisane :)
    tak,tak, tak kończ to opowiadanie i na pewno nie wyjdzie i kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział z resztą jak zawsze ;) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsze Justin's POV wcale nie jest straszne! jest świetne! jak cały rozdział <3 już się nie mogę doczekać kolejnego. :) i... Justin i kłopoty to chyba już nierozerwalna para, co? hahahah

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  5. Justins POV wcale nie jest zły bo jest naprawdę dobry więc mi tu nie pierdziel :> Świetny rozdział i teraz dopiero będzie się działo :D <3 kocham ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie jest cudowne <3
    Bd z tobą do końca, cudowny rozdział. Z resztą jak zawsze :D
    Czekam na nn z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdział ; D czekam na kolejny !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko to chyba najlepszy rozdział <3
    i justin pov wyszło genialnie soł dont łori bi hapi ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. No i proszę! Problemy Justina można pociągnąć przez 2-3 rozdziały i już coś się dzieje :)
    Rozdział bardzo fajny. I fragment z perspektywy Justina wcale nie wyszedł Ci strasznie! Ciekawe, jak skończy się sprawa podpalenia...
    Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne opowiadanie! x
    Pewnie Justina znów do sądu wezwą... :c

    OdpowiedzUsuń
  11. mogę być informowana o rozdziałach?
    @kidrauhl169

    OdpowiedzUsuń
  12. cudowny rozdział :) kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie martw się, nie jest tak źle jak myślisz. ;)
    Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdział jak zawsze rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  15. DZIEWCZYNO .TO.JEST.ŚWIETNE .pewnie nie uwierzysz ale wszystkie rozdziały przeczytałam dzisiaj od 12 w nocy do 2 .takie wciągające ! kocham i mam nadzieje ze dokończysz je i będzie druga część <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega prosze nie koncz . Uzaleznilam sie od tego .

    OdpowiedzUsuń
  17. Justin's POV jest świetne! podpalenie? wow, nieźle.
    rozdział jak zwykle rewelacja c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmieniłam nazwę na twitterze z @happymadnessx na @siemanokidrauhl :)

      Usuń
  18. Zajefajne opowiadanie *--* KOCHAM <33

    OdpowiedzUsuń
  19. E tam głupoty gadasz ..Świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  20. co Ty gadasz, wyszło świetnie :3 czekaaam na kolejne *.*
    // swaggiies

    OdpowiedzUsuń
  21. Piszesz świetnie, nie gadaj bzdur! Rozdział super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  22. świetnie napisane, gadasz głupoty!
    + zmieniłam username z @iwannahugya na @ladybiebur strasznie przepraszam za kłopot:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytam Twoje opowiadanie od dawna. Zaintrygowało mnie. Dzięki ciekawej akcji stało sie jednym z nich ulubionych (: Nigdy nie dodawałam komentarzy, ponieważ cieżko mi to robić na telefonie /: postanowiłam się jednak zebrać dla Ciebie i powiedzieć, że bardzo mi zależy abyś napisała to opowiadanie do końca <3 Liczę również na kontynuację (; A co do POV Justin... Wyszło fenomenalnie <3 Chciałabym również jeden cały rozdzial z punktu widzenia Justina ;D Kocham Cię bardzo, podziwiam i jestem z Tobą i tym opowiadaniem całym sercem <3

    Mam również wielką prośbę... Czy moglabyś skontaktować się ze mną na tt ? Ponieważ wpadlam na pewnien pomysł ... Męczy mnie już od kilku dni i wątpię, że będziesz chciała wziąć go pod uwagę, ale 'Never say never' jak to mawia nasz idol (: Mój ty ---> @LollaRauhl

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie nie nie nie nie nie mogłaś tak porostu w takim momencie skończyć!!!!!! Nie!!! Czekam a mm i nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń