-Jakie... kłopoty? - wykrztusiłam.
Justin ponownie zaciągnął papierosa i milczał. Patrzyłam na niego wymownie, ale jakoś nie kwapił się, żeby odpowiedzieć na moje pytanie. W końcu nie wytrzymałam i wyrwałam mu papierosa z ręki. Rzuciłam na ziemię i przygniotłam butem.
-Zadałam ci pytanie.
-Kim był ten facet?
-Kogo to obchodzi? - wyrzuciłam rękę w powietrze.
-Mnie - Justin złapał mój nadgarstek w locie.
Staliśmy w tej pozycji kilka minut, jakbyśmy skamieniali. Justin patrzył prosto w moje oczy z taką wściekłością, że zrobiło mi się gorąco. Bałam się ruszyć choćby o centymetr, jakby wraz z moim ruchem miała eksplodować jakaś bomba.
-Uspokój się - szepnęłam.
Justin zamknął oczy, tym samym przerywając falę napięcia między nami. Odetchnęłam głęboko, kiedy Justin puścił mój przegub. Moja ręka powoli opadła wzdłuż mojego tułowia.
-A teraz wejdziemy na górę - zaczęłam spokojnie - i wszystko mi opowiesz, dobrze?
Justin otworzył powoli oczy i pokiwał głową. Bez słowa wziął zakupy, które w tamtym momencie obchodziły mnie najmniej, i zaczął wchodzić po schodach klatki schodowej. Snułam się za nim, myśląc o tym, że moje obawy się potwierdziły i Justin naprawdę wpakował się w kłopoty. Czy on nie mógł chociaż w ciągu naszych dwóch miesięcy powstrzymać się od robienia głupstw?
-Więc? - spojrzałam na Justina wymownie, kiedy weszliśmy do mieszkania.
-Więc powiedz mi, kim był ten gość - mruknął Justin.
-Nikim! - jęknęłam. - Kolega mojej mamy. Spotkałam go w sklepie... Jezu, nie ma o czym mówić!
Justin pokiwał głową ze zrozumieniem. Przeszliśmy do kuchni. Usiadłam przy stole, a Justin oparł się o kuchenny blat. Nie mogłam się doczekać, aż Justin zacznie mi opowiadać. Bałam się, że to naprawdę będzie coś poważnego. Coś, co zakłóci nasz czas.
-Nie chcę ci o tym opowiadać - Justin przyłożył pięść do ust. - Nie chcę, ale muszę....
Milczałam. Zaczęłam nerwowo stukać paznokciami o blat stołu.
-Półtora roku temu poznałem Danielle - zaczął Justin cierpko. - Już wtedy pracowałem dla gangów. Robiłem to, co teraz. Tylko że jeden z nich częściej korzystał z moich... usług - uśmiechnął się krzywo. - W końcu chyba zaczęli sądzić, że naprawdę do nich dołączyłem. Traktowali mnie jak ich członka.
Justin umilkł, patrząc na mnie, jakby oczekiwał, że coś powiem. Ale ja nie miałam zamiaru się odzywać. Chciałam posłuchać więcej o Danielle.
-Rose od samego początku mówiła mi, żebym się nie zadawał, bo jej nie ufa, ale ja....
-Zakochałeś się - wyrwało mi się.
-No tak... To z nią pierwszy raz... ten. To tak jakbyś była ciekawa - dodał.
-CO?! - otworzyłam szeroko oczy. - Mówiłeś, że jedyne co wymieniłeś z tymi dziewczynami to imiona!
-Jezu - Justin przewrócił oczami. - To była przenośnia.
Złożyłam ręce na piersi i spuściłam wzrok. Świadomość, że Justin był kiedyś zakochany wpędziła mnie w dziwne przygnębienie.
-Chcesz się tym przejmować czy słuchać dalej? - spytaj.
-Dalej - westchnęłam i podniosłam głowę.
-Danielle była narkomanką - oznajmił spokojnie.
Zmarszczyłam brwi. Robi się coraz lepiej...
-Ale nie miała kasy na narkotyki i chciała, żebym kradł je z magazynu.
-Robiłeś to? - wykrztusiłam zdziwiona.
Justin spojrzał na mnie i smętnie pokiwał głową.
-Najłatwiej było kraść od gangu, który najbardziej mi ufał...
Pokręciłam głową. Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo nigdy nie podejrzewałabym, że Justin posunie się do czegoś takiego dla uzależnionej dziewczyny.
-W sumie nie było tego dużo - powiedział na wydechu. - Steve, gość, który cały ten gang nakręcił, dał mi kilka zleceń. Wykonałem je bez płacenia i było po problemie. Ale Danielle zwiała, jak tylko wszystko się wydało... - Justin spuścił wzrok.
Od tamtej pory Danielle, mimo że nawet nie wiedziałam jak wygląda, stała się moim arcywrogiem. Nie tylko dlatego, że tak perfidnie wykorzystała Justina, ale najbardziej nienawidziłam tego, że to ona była tą pierwszą.
-W każdym razie teraz najważniejsze - Justin na chwilę zacisnął usta. - Ktoś włamał się do magazynu i ukradł wszystkie zapasy, a potem puścił cały budynek z dymem.
-Myślą, że to ty?... - spytałam przejęta.
Justin pokiwał głową. Nabrałam powietrza w usta, po czym wypuściłam je ze świstem.
-I tym razem raczej nie da się tego łatwo załagodzić - westchnął.
-Ale... - zawahałam się. Wstałam powoli z krzesła i podeszłam kilka kroków bliżej niego. - Nie zrobiłeś tego... prawda?
Justin przegryzł policzek. Przez moment przeszło mi przez myśl, że naprawdę ukradł te narkotyki. Kiedy pokręcił głową, zganiłam się w myślach za to, że mogłam go o to podejrzewać.
-Cassie, chyba będziesz musiała się wyprowadzić - mruknął.
-Słucham? - zdziwiłam się. - Już masz mnie dość?
Justin roześmiał się smutno.
-Obawiam się, że nigdy nie będę miał cię dość - położył mi rękę na talii.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Po prostu boję się, że oni tu przyjdą - westchnął.
-A jak przyjdą to co? - splotłam swoje dłonie na karku Justina. - Kto zawsze mi powtarzał, że nie ma co martwić się na zapas?
Sama nie byłam pewna tego, co mówię. Czułam, że ta cała afera nie skończy się szybko, ale nie chciałam, żeby Justin się martwił. Chciałam jeszcze bardziej przytulić się do Justina, ale zapach papierosów mnie zniechęcił. Odsunęłam się od niego lekko. Spojrzał na mnie pytająco.
-Już nigdy więcej nie zapalisz, jasne?
***
Spotkanie z Alyson odwołałam. Nie miałam ochoty słuchać o problemach w związku jej i Daniela, podczas gdy Justin się zamawia. Cała ta sytuacja naprawdę go przygnębiła. Miałam wrażenie, że o niczym innym nie myśli i naprawdę boi się tych typów. Próbowałam odciągnąć jego myśli, ale niespecjalnie mi się udawało. W końcu dałam Justinowi swojego iPhone, żeby się nim chwilę pobawił.
-Kto to Dan? - spytał, przeglądając kontakty.
-Miałeś obejrzeć zdjęcia, a nie... - próbowałam wyrwać Justinowi telefon, ale ciągle odsuwał rękę.
-Przecież nie czytam wiadomości.
-A nie, skoro tak to sobie grzeb - powiedziałam sarkastycznie.
Justin mruknął coś niewyraźnego, a zaraz potem ponownie spytał o Dana.
-Nie wiem, jakiś znajomy... chyba jeszcze z podstawówki. W sumie możesz go usunąć.
-Okeeej - Justin postukał kilka razy w ekran. - A Derek?
-Ogrodnik - zaśmiałam się.
-Jaki ogrodnik? - spojrzał na mnie
-No nasz ogrodnik. - wzruszyłam ramionami. - Tak, w Nowym Jorku mamy ogrodnika. To nic dziwnego.
Justin prychnął pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą. Zapewne w tym momencie stwierdził, że nie mamy co robić z pieniędzmi.
-A Ethan?
-Będziesz mnie wypytywał o każdego chłopaka w moich kontaktach? - spytałam.
W sumie cieszyłam się, że Justin zajął się czymś innym niż myśleniem o narkotykach, kradzieży i pożarze, ale wypytywanie mnie o każdego osobnika płci męskiej w mojej liście kontaktów było nudne.
-Jestem ciekaaawy - jęknął
-Mój kolega z klasy... - westchnęłam. - Właściwie z byłej klasy. Boże, Justin, skończyłam liceum! - zaśmiałam się głupio.
-Jaki zapłon - zachichotał. - Właśnie, Cass... - odłożył na chwilę mój telefon. - Dlaczego nie możesz pójść tu na studia?
Przegryzłam wewnętrzną stroną policzka. Spodziewałam się takiego pytania z jego strony już dawno.
-Już dawno złożyłam papiery - mruknęłam. - I się dostałam.
-A nie możesz tego cofnąć? - spytał głosem przepełnionym nadzieją.
Zacisnęłam usta i pokręciłam głową. Właściwie nie miałam pojęcia czy w połowie lipca nie przyjęliby mnie na uniwersytet w Denver, ale jeśli bym się tu przeniosła to cała magia naszych sześćdziesięciu pięciu dni by zniknęła.
-Dlaczego nie?
-Justin, nie wiem - przewróciłam oczami z irytacją.
Justin wypuścił głośno powietrze z ust.
-Powiedz po prostu, że nie chcesz spędzić ze mną więcej czasu, niż te kilkadziesiąt dni...
-Głupi jesteś? - zamrugałam. - Po prostu coś sobie obiecaliśmy... I chcę być fair w stosunku do samej siebie, rozumiesz?
Justin wypuścił z ręki mój telefon.
-Nie, nie rozumiem.
-Przestań. Z tego, co wiem to przed nami jeszcze... - zastanowiłam się - czterdzieści sześć dni. Nie dramatyzuj, okej? Może po tym czasie oboje będziemy mieli siebie dość - uśmiechnęłam lekko.
-Już planujesz rozstanie? - mruknął.
-Jeeezu - jęknęłam. - Co ja tu z tobą robię? - spytałam lekko rozbawiona tym pesymizmem Justina.
Justin milczał. Nie podchwycił mojego żartu i cały czas miał zaciętą minę.
-Ja się po prostu boję - powiedział cicho. - Boje tego, co będzie potem, kiedy się rozstaniemy.
Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia. Dlaczego do chłopaków wszystko dociera z takim opóźnieniem?! Przecież tyle razy mówiłam mu, że tak będzie. Że nie będziemy chcieli kończyć tej znajomości, mimo że będziemy musieli. Że będzie nam ciężko. Bardzo ciężko. Ale wtedy zdawał się tego nie słyszeć, był zamknięty na moje argumenty.
Kiedy chciałam odpowiedzieć, rozległ się dzwonek do drzwi. Justin znieruchomiał na chwilę, ale zaraz rzucił się w stronę szuflady biurka i zaczął w niej grzebać.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam zdezorientowana.
-To mogą być oni - wyszeptał Justin i już po chwili ruszył z bronią do przedpokoju.
____________________
Chyba trochę za szybko wstawiam ten rozdział, ale kończę już trzydziesty i czuję się na siłach, żeby pisać dalej, więc nie będzie tak źle... mam nadzieję :)
Piszcie, co sądzicie o rozdziale. Wiecie, że to dla mnie bardzo ważne. :)
Napiszcie mi na tt, jeśli chcecie być informowane.
rozdział jak zwykle genialny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jestem ciekawa czy to będą Ci ludzi czy nie ;)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny
to właśnie dobrze że masz dużo weny <3 a rozdział genialny <3 już niemogę doczekac się następnego :) kocham ! <3
OdpowiedzUsuńI love it <333
OdpowiedzUsuńrozdział świetny tylko trochę za mało się w tym opowiadaniu dzieje jest trochę....nudne ( bez obrazy :* )
czekam na nn xoxo
Świetny rozdział ;) Zaczyna sie dziać ;p
OdpowiedzUsuńJest wspaniały. Jak całe opowiadanie <3 Fajnie że w tym opowiadaniu Justin nie jest bezwzględnym morderca bijacym dziewczyne :) + zajebiste sa te watki sarkazmu, ironii itp. <3
OdpowiedzUsuń@mak3mesmil3
boże to jest świetne, nie, więcej niż świetne! chce już kolejny boże :c :D
OdpowiedzUsuń// swaggiies
To świetnie że bd next ,czekam !!. :*
OdpowiedzUsuńOMG! nie wiem co mam pisać, bo brak mi słów! <3 kocham Cię. kocham to opowiadanie i kocham ten rozdział! <3 Boże... mam nadzieję, że to nie "oni".
OdpowiedzUsuń@saaalvame
świetny rozdział 1 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńa już myślałam, że się dowiem czy to Ci ludzie... grr! :D ale mam nadzieję, że to nie oni.
OdpowiedzUsuń@siemanokidrauhl
mam nadzieje, że to nie oni hdiaohdasoi nienawidzę jak kończysz w takich momentach no
OdpowiedzUsuńCieszę się, że piszesz dla nas z takim zapałem :) To bardzo dobrze ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny <3
Świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńto było takie słodkie jak Justin jej powiedział, że się boi aw
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBoję się pożegnania i końca wakacji :c
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńświetny jest :)
OdpowiedzUsuńAww, boskie :)
OdpowiedzUsuńBoję się ich rozstania :(
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
świetny rozdział <3 czekam na kolejne :-*
OdpowiedzUsuńJustin się boi... Tylko czego, bo nie bardzo zrozumiałam? Widać, że zależy mu na Cassie i nie chce się z nią rozstawać nawet po tych kilkudziesięciu dniach. Jezu, to tak krótko :( Ja mam jednak nadzieję, że się nie rozstaną, a Jeśli już, to na krótko.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz siłę na dalsze pisanie :)
Dziękuję jest super KOCHAM <3 Świetne to jest. Nie chcę żeby się rozstawali :'( Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńrewelacja dawaj następny a to pewnie pryszła ta była Justina ciekawee czy on ją jeszcze kocha
OdpowiedzUsuńBoooooooooooooooooooooooskie kochammmmmmmmmmmmmmm toooooooooooo opoooooooowwiadanieeeeeee
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńZmieniłam nazwę z @JujuMyair na @luuuvvvvmyjuju
NO to się dzieje
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do Always The Best Blogs. Więcej tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://do-not-say-anything.blogspot.com/p/nominacje.html
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńhttp://tlumaczenie-i-hate-you.blogspot.com/
zapraszam na moje nowe tłumaczenie <3
@luuuvvvmybiebs
OdpowiedzUsuńSuper, zapowiada się ciekawie:D
OdpowiedzUsuń