6 października 2013

Rozdział 34

        Największe zaskoczenie tego lata nastąpiło, kiedy moja mama zaprosiła nas na kolacje do domu. Nas czyli mnie i Justina.
-Nie ma mowy - powiedział od razu Justin.
-No dlaczeeego? - jęknęłam.
-Cassie, twoja matka i ja w jednym pomieszczeniu to zły pomysł - stwierdził.
        Fakt, kilka tygodni temu, kiedy mama zamknęła mnie w pokoju i nie chciała wypuścić,  Justin zrobił awanturę. Ale teraz, skoro zapraszała nas oboje, wiedziałam, że chce naprawić ich stosunki. Lepiej późno niż wcale.
-Ale musisz mieć dobre relacje z moją mamą! - próbowałam go przekonać.
-Po co? I tak wyjedziesz i już nigdy się z nią nie zobaczę, więc...
-O, świetnie, znowu zaczynasz - pokiwałam ironicznie głową.
      Justin w ciągu ostatnich dni wspomniał o tym, żebym nie wyjeżdżała jakieś sto razy. Używał przeróżnych argumentów typu lepszy uniwersytet, tęsknota za mamą. Nawet powiedział, że rzuci dla mnie pracę. W pewnym momencie byłam już skłonna zgodzić się i nigdzie nie wyjeżdżać. Ale nie mogłam. Obiecaliśmy coś sobie i musieliśmy dotrzymać słowa i być fair w stosunku do siebie.
-Nic nie zaczynam, po prostu nie chcę iść - westchnął.
-Proszę, zrób to dla mnie - zatrzepotałam rzęsami.
     I w ten oto sposób w sobotę o piątej wyruszyliśmy do domu mojej mamy.
-Mogłem włożyć garniak - jęczał po drodze.
     Justin chyba dwie godziny nie mógł się zdecydować w co się ubierze. No normalnie gorzej, niż ze mną. Ja, w przeciwieństwie do niego, w ogóle się nie stresowałam. Zaczęłam dopiero, kiedy wjechaliśmy przez bramę do domu mojej mamy i zobaczyłam czarny, znajomy samochód.
-Świetnie - mruknęłam pod nosem.
-Nie, Cassie, ja zawracam.
-Oh, zamknij się i wysiadaj - przewróciłam oczami.
     Właściwie to wiedząc, kogo tam zastanę również chciałam zawrócić, ale już nie było odwrotu. Chwyciłam Justina za rękę i zapukałam do drzwi. Mama otworzyła mi z uśmiechem na ustach, ale zanim się przywitała, zmierzyła nas wzrokiem od góry do dołu, zatrzymując się na naszych splecionych dłoniach.
-Wchodźcie, wchodźcie - powiedziała entuzjastycznie i  przepuściła nas.
     Justin ścisnął mnie mocniej za rękę.
-Cassie, przedstaw Justina naszym gościom, a ja dokończę kolację - zagruchała mama.
-Jakim gościom? - szepnął Justin.
-Upierdliwym - mruknęłam. - Chodź.
     Przeszliśmy do salonu. Przy stole siedział już Edwin, Evan i Daniel. Mój brat nie był zbyt zadowolony ze swojego towarzystwa. Widząc jego minę, miałam ochotę się roześmiać.
-Oh, Cassie! - zawołał Edwin przyjaźnie.
-Dzień dobry - przywitałam się. - Justin, to jest pan Edwin, kolega mamy i jego syn Evan - jego imię starałam się wymówić bez pogardy. Mam nadzieję, że mi się udało. - A to mój chłopak, Justin.
     Justin podał dłoń Edwinowi i Evanowi, a potem oboje zajęliśmy miejsce przy stole.
-Zabij mnie - mruknął mi do ucha Daniel, kiedy usiadłam koło niego.
    Zachichotałam cicho.
-Więc co nowego, słychać, Cassie? Ostatnio wiedzieliśmy się chyba w lipcu, prawda? - zagaił Edwin.
-W porządku, niedługo wracam do Nowego Jorku.
-Ah tak, wracasz w do domu. Będziesz za nią tęsknił, co?  -zwrócił się do Justina.
-Jasne, że tak - odparł nieśmiało Justin.
-Związki na odległość są dosyć przereklamowane - dodał Evan.
    Posłałam mu ostre spojrzenie.
-Są telefony, jest internet, myślę, że sobie poradzimy - Justin zmrużył oczy. Już wiedział, że coś z nim jest nie tak.
-A my z Evanem lecimy jutro wieczorem do Paryża.
-Szkoda - mruknął Daniel, ale chyba nikt oprócz mnie go nie usłyszał.
-Fajnie, zawsze chciałam polecieć do Francji - powiedziałam dla podtrzymania rozmowy.
-A ty, Justin, podróżujesz po świecie?
-Raczej nie - odpowiedział powoli. - Ale jeśli chodzi o Francję, to w dzieciństwie dosyć często tam bywałem. Mam tam rodzinę.
     Spojrzałam na niego pytająco. Nigdy mi o tym nie wspominał. Justin wzruszył tylko ramionami.
     Mama podała kolację. Rozmowa szła dosyć gładko. Edwin zaczął temat samochodów i Justin szybko zaangażował się w rozmowę. Mama w między czasie przekonała mnie, żebym została na noc, a Justin pod wpływem jej spojrzenia nie miał nic do gadania.
-O matko, bym zapomniała - mama wstała od stołu - Daniel mi mówił, że chcecie wybrać się na bal, tak?
-Nie.. To znaczy bym chciała, ale o tym nie rozmawialiśmy - spojrzałam na Justina ukradkiem.
-No to teraz musicie - mama wygrzebała z szuflady kopertę - Kupiłam wam bilety.
    Justin wziął ją do ręki i wyjął z niej dwa bladoróżowe bilety z narysowanymi maskami teatralnymi.
-Trzydziesty sierpnia - przeczytał datę i spojrzał na mnie wymownie.
-Dzień przed wylotem Cassie - powiedziała mama z uśmiechem.
-Tak, świetnie - Justin przegryzł wargę. - Dziękujemy...
     Mama miała dobre chęci, ale przypomniała Justinowi, że mój wyjazd zbliża się coraz większymi krokami. Około ósmej Edwin stwierdził, że czas już na nich i obaj z Evanem wstali od stołu.
-Tak, ja też już pójdę - Justin wytarł usta lawendową serwetką i również wstał.
-Dlaczego? - obejrzałam się na niego.
-Już późno - wzruszył ramionami.
     W szóstkę ustaliśmy w holu, by pożegnać się z Rogersami i Justinem.
-Szkoda, że zostajesz - zwrócił się do mnie Evan. - Moglibyśmy cię podwieźć.
-Mam samochód - Justin zmarszczył brwi.
-Ten czerwony grat, tak? Stary, dziwię się, że nie rozpadł ci się jeszcze podczas jazdy...
     Justin napiął mięśnie. Złapałam go za ramię, żeby się uspokoił.
-Daj spokój, Evan. Nie każdego stać na najnowsze modele - zarechotał Edwin.
     Justin dosłownie rwał się, żeby go uderzyć, ale trzymałam go zbyt mocno. Wprawdzie chciałam, żeby to zrobił, ale nie przy mojej mamie. Znowu straciłby w jej oczach.
-Tak, sądzę, że wasza wizyta znacznie się już przedłużyła - uśmiechnęłam się sztucznie
-Cassie - mama spojrzała na mnie karcąco.
      Edwin pożegnał się z nią i chwilę później z Evanem upuścili dom. Justin wyszedł niedługo po nich, zaraz po tym jak dałam mu buziaka w policzek, żeby się uspokoił i nie prowadził zdenerwowany.
-Jak ja go nienawidzę - mruknęłam do Daniela.
-Justina? - spytał głupio.
     Spojrzałam na niego pogardliwie i postanowiłam zostawić to idiotyczne pytanie bez odpowiedzi.
***
     Następnego dnia wstałam w bardzo dobrym nastroju. Bardzo cieszyłam się z wyjazdu Evana. Zeszłam do kuchni, podśpiewując pod nosem.
-A ty co? - spytał Daniel, popijając sok z kartonu.
-Cieszę się, bo ktoś już mi nie będzie zawracał dupy - zaśmiałam się.  - Gdzie mama?
-W łazience.
-To dobrze, zrobi mi śniadanie - powiedziałam z entuzjazmem.
-A własnie, coś do ciebie przyszło - dodał Daniel, zanim wyszedł z kuchni do salonu i wskazał kopertę leżącą na szafce kuchennej.
      Zgarnęłam list, ciekawa kto może mi coś przesyłać na adres mamy i poszłam za Danielem do salonu. Usiadłam obok niego na kanapie i rozerwałam kopertę. Wyciągnęłam jedną z kartek, która tam była i ze zdziwieniem stwierdziłam, że to... bilet lotniczy.
-O mój Boże! - krzyknęłam.
-Co?! - zawołał zdezorientowany Daniel.
     Nie odpowiedziałam mu, tylko dokładnie obejrzałam bilet. Był wystawiony na moje nazwisko i godzinę siódmą wieczorem. To był lot do Paryża. Poczułam jak moje jelita wiążą się w ciasny supeł. W pośpiechu rozerwałam jeszcze bardziej kopertę i wyciągnęłam zwykłą kartkę papieru złożoną na pół. Było tam jedno zdanie zapisane tym samym charakterem pisma, jak bileciki w kwiatach.
-Nie wierzę - mruknęłam. - No po prostu nie.
-O co ci chodzi? - jęknął zniecierpliwiony Evan.
-Masz - podałam mu i bilet, i liścik.
     Daniel dokładnie przeanalizował bilet i posłał mi zaniepokojone spojrzenie, a potem przeczytał na głos treść liściku.
-Zawsze o tym marzyłaś, prawda? Mam nadzieję, że zobaczymy się na miejscu. E.R. - Daniel czytał ze zmarszczonym czołem. - Przegiął - stwierdził.
-Ooooj przegiął - zgodziłam się z nim. - Nie, jak ja mu czegoś nie powiem, to sobie tego nie daruję.
-Ubieraj się, jedziemy do niego. Też mu chętnie nawrzucam - wyszczerzył się Danielj
     Daniel  wyciągnął od mamy adres Evana i Edwina i przekonał, żeby pożyczyła nam samochód. Po piętnastu minutach od otwarcia listu siedzieliśmy już w aucie mamy. Byłam na Evana wściekła. Jak on śmie składać mi takie propozycje, jak? Widział Justina, siedział z nim przy jednym stole, a mimo to nadal próbował coś wskórać swoimi debilnymi metodami.
-Wiesz co mu powiesz? - spytał Daniel po zatrzymaniu auta pod blokiem Evana.
-Nie. Wymyślę coś - wycedziłam, cała nabuzowana.
     Weszliśmy do apartamentowca i wjechaliśmy windą na najwyższe piętro. Daniel, upewniwszy się, że stoimy pod drzwiami właściwego mieszkania, uderzył pięścią drzwi. Traf chciał, że otworzył nam sam Evan.
-Co to ma być? - powiedziałam i uniosłam  do góry kopertę.
-A skąd ja mam wiedzieć?
-Wysłałeś jej to, idioto - warknął Daniel.
-Słucham? Nic jej nie wysłałem - Evan zmarszczył brwi.
-Kwiatów tez mi nie wysłałeś, prawda? - prychnęłam. - E.R, myślałeś, że się nie domyślę?
-Cassie, ja naprawdę nie wiem, o czym wy mówicie.
-O tym - rzuciłam w niego kopertą kopertą. - Jak śmiesz mi to proponować, moja matka ci kazała? Przyznaj się.
-Do cholery...
-Dosyć - w drzwiach pojawił się Edwin. - O co chodzi?
-Evan naprzykrza się Cassie - wyjaśnił Daniel. - wysyła jej kwiaty, prezenty i nie chce się odczepić. Chyba nie może pojąć, że moja siostra ma go głęboko w... - nie dokończył.
-To nie Evan - stwierdził Edwin.
-Oczywiście, że Evan! - wybuchnęłam. - Podpisuje się E.R., widziałam go, a później dostałam kwiaty z bilecikiem o naszym spotkaniu, wczoraj wspomniałam o Paryżu i co dzisiaj dostałam. Tak, bilet do Francji!
-To nie Evan - powtórzył Edwin spokojnie. - To ja - dodał zmieszany.
      Szczerze mówiąc, myślałam, że się przesłyszałam. Zmrużyłam jedno oko, dając znak Edwinowi, żeby powtórzył. Nie doczekawszy się odpowiedzi, spojrzałam na Daniela. Kiedy zobaczyłam jego zszokowaną minę i uświadomiłam sobie, że jednak dobrze usłyszałam, daję słowo, że moja szczęka opadła z trzydziestego piętra, aż do piwnicy. A ja myślałam, że największym zaskoczeniem był telefon mamy...
____________________

Huhu, zaskoczone? A może się spodziewałyście, hm? :D

Planuję jeszcze dwa rozdziały do końca 65 days, ale zobaczymy jak to wyjdzie. A potem noweee opowiadanieee. Nawet nie wiecie jak się cieszę! :D

29 komentarzy:

  1. jejku jakie zaskoczenie ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam,że to jednak Edwin. rozdział jak zwykle genialny, czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. omg, niewierze hahaa. nie no nieźle! chce już kolejny rozdział :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Staruszek?! Pogięło go? Przecież to... Ech.
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. oo boże..hahaha niespodziewałam się :) bosko <3 ej ale czemu nowe opowiadanie a nie drugą częśc 65 days ? bo pisałaś że będziesz kontynuować..:D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ! czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham, szkoda tylko że tak szybbko chcesz skończyć to opowiadanie, ale czekam na nastepny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! wiedziałam! ale, skoro tak to... o co chodzi temu całemu Edwinowi? o_O nie rozumiem.

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesu Edwin myslalam ze to Evan... o.o ale rozdzial swietny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. ej, no, nie kończ, to opowiadanie jest zbyt świetne, żebyś je tak szybko kończyła

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko dwa? ;/ Koszmar. Nie chce konca tego opowiadania ;(((

    OdpowiedzUsuń
  12. Cooooooo????!!!! Wow

    OdpowiedzUsuń
  13. nie nie źle tego się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałam, ze to Edwin ! ;d a tak apropos, jest kontynuacja 65 days ? Jakiś sequel ?? Pozdrowienia <3 a tak btw. Coś musi się stać na balu , czuje to xoxox @BVictoriaHh

    OdpowiedzUsuń
  15. Woahhh nie spodziewałam się tego...Justin i Cassie są cudowni...nie mogą się rozstać :'( niech Cassie zostanie <3 Albo niech Justin z nią pojedzie...niech będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jassie <3 zarwalam cala noc by przeczytac twoje opowiadanie XD KOCHAM TO Xx oby Cassie zostala z Justinem ...

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy nn? Ten faacio? O.M.B Czy tylko ja uważam Edwin'a za pedofila? Wracając czeeekaaam z niecierpliwością na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  18. zmieniłam username z @kidrauhl169 na @biebsluvrauhl :)

    OdpowiedzUsuń
  19. CZEKAM NA NASTĘPNY ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. PROSZE NIE KONCZ GO! Jest tutaj wiele ludzi, ktorzy sa CI wdzieczni za tlumaczenie, jestes niasamowita. Prosze przetlumacz do konca...

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny<333333333333

    OdpowiedzUsuń
  22. przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień i chcę więcej , proszę nie kończ go :) byś mogła mnie informować o nowych rozdziałach ?
    @bieberuhlz

    OdpowiedzUsuń
  23. Prosze kontynułuj to opowiadanie :) masz talent i pisz dalej :) proszee :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Błagam o kolejny!!!!! nie zostawiaj tego tak bez zakończenia... proszę

    OdpowiedzUsuń
  25. wow! boże jaram się! <3 dawaj nastepny ;**

    OdpowiedzUsuń
  26. @hell_heaven0 mogłabyś mnie informować dziękuje /;*

    OdpowiedzUsuń